W obronie praw przysługujących zabużanom wystąpił Rzecznik Praw Obywatelskich, kierując sprawę do Trybunału Konstytucyjnego. Dziś TK zdecyduje o zgodności z konstytucją przepisów dotyczących rekompensat za mienie zabużańskie.
Sprawa bezpośrednio dotyczy prawie 100 tys. Polaków, którzy utracili majątki na terenach dawnych Kresów Wschodnich i wciąż mają trudności z uzyskaniem odszkodowania za swoje mienie.
Przypomnijmy. Polska zobowiązała się do wypłacenia odszkodowania zabużańskim repatriantom (w latach 1944-1953 było ich 1,75 mln). Począwszy od 1946 roku polskie prawo przewidywało, że poszkodowani mają możliwość odszkodowania "w naturze" - mogli kupować ziemie należące do państwa, potrącając koszty dóbr, pozostawionych na wschodzie. Najczęściej jednak okazywało się, że państwo nie ma wystarczającej ilości ziemi, by spełnić wymagania poszkodowanych.
Na dzisiejszej rozprawie przed Trybunałem Konstytucyjnym wprawdzie nie zjawiło się zbyt wiele osób, ale są ci najbardziej nią zainteresowani. Jak np. pan Bogdan Mączewski z Brwinowa, którego rodzice zostawili w Wilnie i w jego okolicach dość pokaźny majątek; dziś wart ponad 5 mln złotych.
Pan Bogdan byłby usatysfakcjonowany, gdyby państwo w ciągu najbliższych 5-10 lat przekazało mu finansowy ekwiwalent przynajmniej 10 proc. zostawionego na Wschodzie mienia. Ale - jak mówi pan Bogdan - do tej poru nie ma dobrej woli wśród elit rządzących, by tę sprawę rozwiązać.
Przepisy są martwe. Dają tylko teoretyczne możliwości działania – mówi pan Bogdan. Ja rozumiem, że jest zła sytuacja finansowa budżetu, ale zobowiązanie jest zobowiązaniem. Ono powstało, ono jest i nie można go kwestionować.
Dzisiejszy werdykt TK poszerzy nieco możliwości zabużan w dochodzeniu swoich praw, ale definitywnie go nie rozwiąże.
Foto: Archiwum RMF
13:25