Policjanci oskarżeni o ograbienie ofiar wypadku drogowego powrócili do pracy w prewencji. Akt oskarżenia przeciwko dwóm funkcjonariuszom ze Słupska trafił do sądu. Mimo tego komendant miejski przywrócił ich do służby.

Do wypadku doszło rok temu. Pięciu robotników wracało z pracy w Niemczech. Ich "bus" rozbił się niedaleko Słupska. Czterech mężczyzn zginęło. Jako pierwsi na miejscu wypadku pojawili się dwaj policjanci: Mieczysław A. i Tomasz J. Później przybyli strażacy i to właśnie ich zeznania przyczyniły się do oskarżenia funkcjonariuszy. Okazało się, że jednej z ofiar zabrano dokumenty i 2 tysiące marek. Prokurator ma dowody na to, że to właśnie policjanci okradli zmarłego. Akt oskarżenia wpłynął do sądu. W czasie śledztwa obu funkcjonariuszy zawieszono. Jednak po trzech miesiącach oskarżeni powrócili do pracy. W tym przypadku nie zachodzi podejrzenie, że będą na przykład próbowali wpłynąć na zeznania świadków. Takim argumentem w słupskiej komendzie uzasadniają tę kontrowersyjną decyzję. Tymczasem sprawą zawieszenia oskarżonych zajmie się Komenda Wojewódzka Policji w Gdańsku.

Posłuchaj relacji reportera RMF FM:

14:00