Od dwóch do czterech eksplozji miało miejsce w Bombaju, finansowej stolicy Indii. Do wybuchu doszło w pobliżu głównych atrakcji turystycznych miasta i obiektów użyteczności publicznej. Bombajska policja twierdzi, że zginęło co najmniej 40 osób, a ponad 125 zostało rannych.
Przedstawiciele władz miasta utrzymują, że były dwa wybuchy, które pociągnęły za sobą około 10 ofiar śmiertelnych. Jeszcze inne dane przekazuje lokalna telewizja.
Wszystkie zaatakowane miejsca były pełne ludzi. Na razie do zamachów nie przyznało się żadne ugrupowanie. Jednak najbardziej prawdopodobna przyczyna to konflikt religijny między islamistami i hinduistami.
Komentatorzy zwracają uwagę na dwa szczegóły: po pierwsze wczoraj przypadała 10. rocznica krwawej serii ataków bombowych w Bombaju, w której zginęło ponad ćwierć tysiąca osób. Zamachy te zorganizowali islamiści w odwecie za zburzenie przez hinduistów zabytkowego meczetu w Ayodhyi w północnych Indiach.
Po drugie, na kilkanaście minut przed dzisiejszymi zamachami komisja archeologów opublikowała raport dotyczący Ayodhyi. Eksperci napisali w nim, że pod ruinami XVI-wiecznego meczetu znajdują się pozostałości starszego budynku. Zdaniem fanatycznych wyznawców hinduizmu to pozostałości świątyni ku czci boga Ramy, muzułmanie twierdzą, że to nieprawda. Ayodhya to kość niezgody pomiędzy wyznawcami hindiuzmu i islamu - przedstawiciele obu religii chcą tam wybudować swoją świątynię.
14:00