W czasie II wojny światowej zginęło około 9-12 milionów radzieckich żołnierzy. Do dziś w wielu rosyjskich lasach leżą niepogrzebane kości co najmniej pół miliona z nich.
Ginęli, bo byli fatalnie uzbrojeni, a ich dowódcy za wszelką cenę chcieli wypełnić zaplanowane zadanie. W wielu rosyjskich lasach, w których toczyły się zażarte walki, ludzie do dzisiaj znajdują czaszki i piszczele, które przysypane są cieniutką warstwą liści. Lasy te są wielką zapomnianą zbiorową mogiłą zabitych żołnierzy.
Czasami znajdujemy pojedynczych żołnierzy. Zapewne szli do ataku i jak padli gdzieś w błocie, tak leżą do dzisiaj, nikt ich nawet nie zbierał - mów Anatolij Skworcow, który od 20 lat każdą wolną chwilę poświęca na penetrowanie lasów i odnajdywanie szczątków żołnierzy. Tylko entuzjaści tacy jak Skworcow zajmują się grzebaniem poległych żołnierzy.
Niemców, jeśli ich znajdujemy w okolicy, też przewozimy i chowamy tutaj, przecież to też byli ludzie. Można ich odróżnić po elementach mundurów. A jeśli są to tylko gołe kości i nie wiadomo, kto to był, to grzebiemy ich z naszymi. Myślę, że się już nie pobiją, prawda? - zauważa ze smutkiem Skworcow.