Nie ma takiej ludzkiej kary, która byłaby zadośćuczynieniem za popełnienie tej brutalnej zbrodni – mówił wczoraj przed warszawskim sądem mec. Jacek Dubois, pełnomocnik rodzin ofiar brutalnego napadu w warszawskiej filii Kredyt Banku. Podobnie jak prokurator domagają się oni potrójnego dożywocia. Obrońcy chcą nadzwyczajnego złagodzenia kary. Sąd ogłosi wyrok 3 czerwca.

Ponad rok temu zbrodnia ta, popełniona ze szczególnym okrucieństwem wstrząsnęła całą Polską. Zastrzelone zostały trzy kasjerki i pracownik ochrony. Skradziono około 100 tys. złotych.

Prokuratura oskarżyła o zbrodnię trzech ochroniarzy z podwarszawskiego Łochowa. Jeden z nich ochraniał filię Kredyt Banku i to on wymyślił plan napadu.

Prokurator i rodziny ofiar domagają się dla całej trójki dożywocia z możliwością ubiegania się o przedterminowe, warunkowe zwolnienie dopiero po 50 latach.

Tymczasem obrońcy wnoszą o nadzwyczajne złagodzenie kary - za współpracę z organami ścigania i ujawnienie szczegółów zbrodni. Dubois przekonywał, że nie może być o tym mowy: O głównym oskarżonym Grzegorzu Sz., który bezwzględnie zastrzelił cztery osoby, prasa pisała, że „był dobrym wujkiem i kochał dzieci”. Dawniej podobnie pisano o pewnym Niemcu, który też ponoć był miłym człowiekiem. Nazywał się Adolf Eichmann. Może skala nie jest ta sama, ale istnieją pewne podobieństwa - mówił mec. Dubois.

Adwokaci Grzegorza Sz. podkreślali, że mężczyzna jako pierwszy przyznał się do zbrodni, a jego wyjaśnienia pozwoliły na przyspieszenie śledztwa. Posłuchaj relacji reporterki RMF Beaty Lubeckiej:

Dwaj pozostali oskarżeni, w ostatnim słowie, poprosili o łagodne kary.

foto Archiwum RMF

03:20