Udało się opanować pożar hali magazynowej w Konstancinie-Jeziornie pod Warszawą. Jego dogaszanie może jednak potrwać. Pierwotnie akcja miała zakończyć się około godz. 10. Konstrukcja niemal całkowicie została zniszczona.
Wczoraj ogień pojawił się w hali, gdzie przechowywane były tworzywa sztuczne oraz kilka butli z propanem-butanem.
Od rana natomiast trwają ustalenia, czy na miejscu pojawi się ciężki sprzęt lub czy właściciel hali przy nadzorze straży pożarnej zdecyduje się na rozbiórkę tego, co pozostało z magazynu - informuje reporter RMF FM, który jest na miejscu.
Przyczyny pożaru nie są znane. Sprawę będzie badała policja, ale funkcjonariusze będą mogli wejść na teren pogorzeliska, kiedy teren zostanie całkowicie dogaszony i zabezpieczony. Sprawą może zająć się też prokuratura.
Dojazd w pobliże hali jest zablokowany przez służby.
Palenie się tworzyw sztucznych może być niebezpieczne, na szczęście jest sprzyjający kierunek wiatru, więc nie ma potrzeby ewakuacji - podkreślał wczoraj rzecznik Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Piasecznie mł. bryg. Łukasz Darmofalski.
Na razie nie wiadomo, co spowodowało wybuch ognia. Jak podkreślali strażacy, na wyjaśnianie okoliczności przyjdzie czas. Na razie najważniejsze jest opanowanie pożaru.
Pożar pojawił we wtorek po południu. Zapaliła się hala magazynowa o powierzchni 5000 m kw. W środku znajdowało się m.in. sześć butli zawierających propan-butan oraz materiały plastikowe.
Butle z gazem znajdujące się wewnątrz hali służyły najprawdopodobniej do zasilania wózków widłowych. Butle zostały wyniesione i schłodzone, w tej chwili nie stwarzają one zagrożenia - tłumaczył Łukasz Darmofalski.
W akcji brało udział 30 zastępów straży pożarnej, czyli w sumie około 110 strażaków.
Możecie dzwonić, wysyłać SMS-y lub MMS-y na numer 600 700 800, pisać na adres mailowy fakty@rmf.fm albo skorzystać z formularza WWW.