Polska dyplomacja wystosowała notę protestacyjną w związku z pobiciem kolejnego polskiego dyplomaty w Moskwie. Choć Rosja zapewnia, że zależy jej na dobrych stosunkach z Polską, według szefa polskiego MSZ, stosunki polsko-rosyjskie idą „ze złego ku gorszemu”.
Polskie MSZ przekazało przedstawicielowi ambasady rosyjskiej w Warszawie notę ze zdecydowanym protestem. Znalazło się w niej żądanie wyjaśnienia sprawy, ujęcia i osądzenia sprawców, a także postulat zapewnienia bezpieczeństwa polskiej placówce i jej pracownikom.
To należy do obowiązków Rosjan, dlatego do Moskwy nie pojadą funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu, którzy dbają o bezpieczeństwo dyplomatów chociażby w Bagdadzie. - Działania, które są adekwatne na terenie Iraku, nie są adekwatne w Rosji - argumentuje Tomasz Szeratics z resortu dyplomacji. MSZ stwierdziło także, że sprawa nie wymaga powrotu z urlopu ministra Adama Rotfelda. Szeratics nie chciał też komentować charakteru napadów.
Ambasador Stefan Meller wydał polecenie, by pracownicy ambasady nie wychodzili pojedynczo na ulicę i nie pozwalali dzieciom opuszczać terytorium placówki. Istnieje bowiem groźba, że nastąpić mogą kolejne ataki. Ambasador zażądał także spotkania z kierownikiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji. - To już nie jest etap niepokoju. To już wymaga zdecydowanego protestu - stwierdził. Podkreślono, że MSZ „nie podjął żadnych działań w kierunku” wycofania polskiego ambasadora z Moskwy.
Przedstawiciel rosyjskiej prokuratury oświadczył, że wszczęto śledztwo w sprawie dzisiejszego napadu. Sprawcy - jeżeli zostaną schwytani - będą odpowiadać za umyślne spowodowanie lekkiego uszczerbku na zdrowiu. Dochodzenie będzie prowadzone łącznie ze śledztwem w sprawie niedzielnego napadu na innego polskiego dyplomatę. Rosyjskie MSZ wyraziło "głebokie ubolewanie" z powodu incydentu. Rosjanie zapewniają, że podejmą kroki, by zapewnić bezpieczeństwo polskiej placówce dyplomatycznej w Moskwie.
Marek Rzeszuta, drugi sekretarz ambasady do spraw gospodarczych, został zaatakowany przed południem ok. dziesięciu minut drogi od budynku polskiej placówki dyplomatycznej. Do pobicia doszło w okolicach tego samego sklepu, obok którego w niedzielę napadnięto innego Polaka, pracującego w polskiej ambasadzie. Tym razem dyplomata zauważył, że ktoś się nim interesuje, jednak zbagatelizował to. Jednak po przejściu 40 metrów został pobity. Wcześniej napastnik miał wykonać telefon.
Polak został uderzony w głowę; gdy upadł, został skopany. Bił go jeden napastnik, trzech innych mężczyzn przyglądało się. Rzeszuta od razu powiadomił milicję, został przewieziony do szpitala z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu, ma też rozcięte ucho.
To już trzeci przypadek napaści na pracownika polskiej ambasady w Moskwie w ciągu ostatnich dni. W niedzielę nieznani sprawcy ciężko pobili pracownika sekcji łączności placówki, mężczyzna wciąż przebywa w szpitalu. Obaj Polacy leczeni są w tej samej placówce.
Dzień wcześniej pobito kierowcę placówki, obywatela Federacji Rosyjskiej. Tamtejsze władze zapowiedziały, że podejmą dodatkowe środki dla zapewnienia bezpieczeństwa pracownikom polskiej ambasady i ich rodzinom… Napastników nie złapano, a o skuteczności „dodatkowej ochrony” świadczy ostatni incydent. Dyplomata był śledzony, a następnie zaatakowany na placu pełnym ludzi.
Agencja ITAR TASS pisze, że w Moskwie trwają poszukiwania telefonicznego terrorysty, który groził wysadzeniem w powietrze polskiej ambasady. Nieznany mężczyzna miał we wtorek zadzwonić do wydziału konsularnego ambasady i zagrozić, że wkrótce dojdzie do wybuchu. TASS dodaje, że milicjanci z psami po przeszukaniu pomieszczeń i terenu placówki nie znaleźli niczego podejrzanego.
Prawie dwa tygodnie temu w Warszawie pobito dzieci rosyjskich dyplomatów. Prezydent Władimr Putin domagał się wówczas oficjalnych przeprosin od władz polskich. Strona polska uznała pobicie dzieci za wybryk chuligański, pozbawiony kontekstu politycznego.
Stosunki polsko-rosyjskie w ostatnim czasie idą ze złego ku gorszemu – niepokoi się minister spraw zagranicznych, Adam Rotfeld. - Zbyt dużo jest przypadków po stronie rosyjskiej, abyśmy na te przypadki nie szukali odpowiedzi - mówi szef polskiej dyplomacji. Dodał, że próbował połączyć się telefonicznie z głową rosyjskiego MSZ, Siergiejem Ławrowem. Jednak szef rosyjskiej dyplomacji przebywa na urlopie i rozmowa okazała się niemożliwa.
Rosyjscy politolodzy, związani z Kremlem, uważają natomiast, że to polskie władze wykopały topór wojenny, podsycając w naszym kraju rusofobię. Posłuchaj relacji naszego korespondenta:
Rosja zapewniła jednak, że jest zainteresowana w utrzymaniu dobrych stosunków z Polską. Uznała też, że aktualne wydarzenia nie są rzeczą normalną. Podobnego zdania jest polska dyplomacja.
Zdaniem Adama Rotfelda, ktoś w Rosji jest zainteresowany tym, aby pogorszyć stosunki z Polską. Wedle jego opinii, efektem tego „nieodpowiedzialnego działania” jest rozbieżność między zapewnieniami strony rosyjskiej a rzeczywistością.