Polska placówka dyplomatyczna w Moskwie przygotowuje notę do rosyjskiego MSZ po tym, jak wczoraj w biały dzień ciężko pobity został pracownik naszej ambasady. Mężczyzna z podejrzeniem wstrząsu mózgu trafił do szpitala.
Do napadu doszło kilka metrów od budynku polskiej placówki. Dwaj mężczyźni poprosili mężczyznę o papierosa, a gdy po polsku odpowiedział, że nie pali, został poturbowany i skopany.
Było to przykre wydarzenie. Mamy głęboką nadzieję, że typowo chuligańskie - powiedział radiu RMF Tomasz Klimański, konsul generalny w Moskwie.
Polak przeszedł wstępne badania, w tym m.in. prześwietlenie przy użyciu tomografu komputerowego. Prawdopodobnie po kilkunastogodzinnej obserwacji zostanie zwolniony do domu, jeśli oczywiście nie będzie żadnych komplikacji.
Do napadu na pracownika ambasady doszło dokładnie w tydzień po tym, jak w Warszawie grupa wyrostków pobiła dzieci rosyjskich dyplomatów. Po tym zajściu kierownictwo polskiej placówki w Moskwie sugerowało pracownikom, by uważali i starali się nie wychodzić pojedynczo. Już wtedy obawiano się odwetu.
Bartosz Cichocki z Ośrodka Studiów Wschodnich nie ma żadnych wątpliwości. - Polska i Polacy w Rosji na pewno są postrzegani coraz bardziej negatywnie. Na pewno Polacy w Moskwie czy innych, dużych, rosyjskich miastach mogą spotykać się z przejawami niechęci - mówi.
Ambasador w Rosji Stefan Meller powiedział przed tygodniem, że jeśli doszłoby do pobicia polskiego dyplomaty, nie uczyni z tego incydentu sprawy politycznej, a po prostu zawiadomi milicję. Rosyjskie władze na razie milczą, podobnie media. Można się spodziewać, że po proteście, jaki zostanie złożony w rosyjskim MSZ, Rosjanie wyrażą ubolewanie i sprawa na tym prawdopodobnie się zakończy.