Zarzuty paserstwa postawiono dwóm osobom, u których policjanci znaleźli telefony komórkowe, skradzione pobitym kilkanaście dni temu dzieciom pracowników rosyjskiej ambasady.
Policja ma nadzieję, że paserzy doprowadzą funkcjonariuszy do bandytów, którzy napadli wtedy na czwórkę nastolatków.
Cała sprawa owiana jest wielką tajemnicą. Wiadomo tylko, że zatrzymano dwie osoby, którym postawiono zarzuty paserstwa. Na tym etapie nagłaśnianie wyników śledztwa nie jest korzystne. Zależy nam na tym, by państwu powiedzieć: mamy już sprawców - powiedział nam Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.
Przypomnijmy, rosyjskie media i politycy – w tym prezydent Władimir Putin - komentując incydent w Warszawie, twierdzili, że miał on podłoże polityczne. Kilka godzin po napadzie policjanci zatrzymali aż 9 osób, ale z braku dowodów wszystkich zwolniono.