Dziś mija dokładnie 6 miesięcy od zbrodniczych ataków na WTC i Pentagon, w których zginęło ponad 3000 osób. Wczoraj wieczorem TV CBS pokazała dwugodzinny film „9/11” (nine-eleven), zawierający nigdy dotąd nie publikowane zdjęcia nakręcone 11 września w World Trade Center.
Wydarzenia z 11 września został sfilmowane przez dwóch francuskich braci, którzy przez kilka tygodni przygotowywali film o nowojorskiej straży pożarnej. Tego dnia jeden z braci pojechał wraz z grupą strażaków do drobnej, rutynowej akcji, podczas której jako jedyny sfilmował uderzenie pierwszego samolotu w północną wieże. Potem, jako jeden z pierwszych, pojechał na miejsce tragedii. Nie wyłączając kamery, był świadkiem organizowania akcji ratunkowej. W holu wieży nr 1 przeżył uderzenie drugiej maszyny i zawalenie się wieży południowej. Zdołał uciec kilka minut przez zawaleniem się wieży północnej. Wszystkie te wydarzenia, widziane obiektywem kamery, można było zobaczyć z bliska. Jego brat sfilmował tragedię z zewnątrz.
Początkowo zamiar emisji filmu budził gorące protesty - uważano, że film będzie zbyt brutalny. Obawy te okazały się jednak nieuzasadnione: został on tak zmontowany, by nie zawierał jakichkolwiek scen budzących grozę: nie widać ciężko rannych, nie widać też zabitych. Bardzo silne wrażenie robi natomiast odgłos ciał spadających z wysokości kilkudziesięciu pięter. Kamera patrzy w oczy strażaków, widzi ich zaskoczenie, determinację, zwątpienie strach. Wśród nich są też ci, którzy zginęli w gruzach WTC.
18:40