Niepełnosprawne dzieci pozbawione możliwości rehabilitacji, bo łódzki szpital Centrum Zdrowia Matki Polki wyczerpał limit przyznany przez NFZ. Z takiej specjalistycznej pomocy korzystało codziennie około pół tysiąca dzieci; teraz rodzice są zdani tylko na siebie.
A tymczasem sale ćwiczeń i basen w Centrum Zdrowia Matki Polki są puste, a wyspecjalizowani rehabilitanci nie mogą pracować z niepełnosprawnymi dziećmi. Pamiętam, jak w polskiej rzeczywistości pojawiał się NFZ i wtedy miało być racjonalnie, nowocześnie i bezstresowo dostać się do lekarza, przychodni, czy szpitala. Każdego dnia te czcze obietnice są weryfikowane na tysiąc sposobów. A to szpitale zadłużają się, bo mają nadwykonania, za które nie dostały pieniędzy; a to na wizytę do kardiologa lub innego specjalisty trzeba czekać miesiącami, bo jest limit przyjęć pacjentów. Wszystkiemu winien jest NFZ. Jednak prawda leży po środku. Fundusz ma tyle pieniędzy, ile dostanie. Co prawda zawsze otwarte jest pytanie: czy na administrowanie tymi środkami, potrzeba aż tyle wydawać? Ale tego nikt nigdy dokładnie nie policzył, bo i po co. Podobnie wygląda sprawa, jeśli chodzi o ZUS. Obawiam się, że tak będzie dopóty, dopóki cały system nie legnie w gruzach. Reformowanie, bowiem, systemu społecznej pomocy państwa dla obywateli, jest rzeczą niewygodną politycznie.