Aż trzy lata potrzebowała niemiecka prokuratura, by aresztować trójkę zabójców 6-letniego chłopca z mieszanej niemiecko-irackiej rodziny. Cały czas wymiar sprawiedliwości utrzymywał, że nie było to morderstwo, lecz nieszczęśliwy wypadek.
Dopiero interwencja matki chłopca, która na własną rękę odnalazła świadków, spowodowała zwrot w sprawie. To nie był wypadek - pisała do prokuratury wielokrotnie matka chłopca. Kobieta ma ponad 15 świadków, że było to świadome morderstwo. Dostarczyła juz do drezdeńskiej prokuratury oświadczenia osób, które widziały jak zabójca, dwóch mężczyzn i kobieta torturowali jej syna stosując elektrowstrząsy i podtapiając go w basenie. Ekspertyza kryminologiczna wykonana na zlecenie rodziny zamordowanego chłopca wykazała, że po zabójstwie w jego organizmie znajdowała sie rytalina - środek odurzający, często stosowany przez noenazistów. Sprawa wstrząsnęła opinią publiczną w Niemczech i to z dwóch powodów. Po pierwsze - że dopiero po interwencji rodziny i udowodnieniu, że nie był to wypadek, drezdeńska prokuratura dopiero po trzech latach ponownie postanowiła zajrzeć do akt, po drugie - sprawa jest na tyle bulwersująca, że zajście widziało ponad 200 osób. To była ludzka znieczulica, chłopiec bowiem został zamordowany na publicznym basenie i nikt w tym czasie nie reagował.
Posłuchaj relacji korespondenta radia RMF z Berlina, Tomasza Lejmana:
09:45