Polski konsulat i ambasada będą dziś potwierdzać nieoficjalne doniesienia, że wśród rannych we wczorajszych zamachach w Londynie jest 4 lub 3 Polaków. Oficjalny bilans ofiar to co najmniej 37 zabitych i 700 rannych.
"Tajna Grupa Świętej Wojny Al-Kaidy w Europie" przyznała się do zamachów w oświadczeniu zamieszczonym w Internecie. Ostrzegła w nim też Włochy i Danię, by natychmiast wycofały swe wojska z Iraku i Afganistanu. Autentyczności oświadczenia nie da się zweryfikować.
Jednak londyńska policja zastrzega, że nie ma pewności, że za eksplozjami rzeczywiście stoi grupa, powiązana z Al-Kaidą, która przyznała się do ich zorganizowania. Nie mieliśmy żadnych informacji wywiadowczych na temat przygotowań do zamachów – twierdzą policjanci.
Do skoordynowanego ataku doszło w Londynie wczoraj tuż po godz. 9 rano. Londynem wstrząsnęły 4 eksplozje: trzy w pociągach metra i jedna w miejskim autobusie. Pojawiły się spekulacje, że co najmniej jeden z zamachów był atakiem samobójczym - zamachowiec zdetonował ładunek w dwupiętrowym autobusie. Policja na razie tego nie potwierdza.
Londyńska policja na konferencji prasowej mówiła o co najmniej 37 osobach zabitych w czterech eksplozjach. W pierwszej z nich zginęło siedem osób, w kolejnej – jak na razie najtragiczniejszej – eksplozji na stacji King Cross, śmierć poniosło 21 osób. Trzeci wybuch to 5 zabitych. Liczba ofiar czwartego zamachu oceniana jest na minimum 2. Jednak dane, przedstawione przez szefa francuskiego MSW, mówią o 50 zabitych. O 52 zabitych informuje z kolei premier Australii John Howard.
Australia jest ważnym źródłem informacji; znajduje się w Brytyjskiej Wspólnocie Narodów, razem z państwami koalicji walczyła też w Iraku. W Wielkiej Brytanii mieszka pół miliona Australijczyków.
Nie ma na razie informacji o tym, czy wśród śmiertelnych ofiar zamachów w londyńskim metrze i autobusach są Polacy – informuje polska ambasada w Londynie. Wiadomo, że lekko ranna została młoda Polka, która wyjechała na Wyspy na kurs językowy. Pojawiają się niepotwierdzone dane o 3 lub 4 rannych Polakach. Jeśli martwisz się o swoich bliskich w Londynie, [tu znajdziesz potrzebne telefony, gdzie uzyskasz więcej informacji]
Wszystko zaczęło się od głośnego huku na stacji w City, finansowej dzielnicy miasta. Kilkanaście minut później problemy wystąpiły także na innych stacjach, m.in. Aldgate, King Cross, Old Street oraz na Russell Square, gdzie wybuchł poważnie uszkodził piętrowy autobus. Po eksplozjach w metrze i potężnej awarii systemu zasilania wstrzymano ruch pociągów na wszystkich liniach londyńskiego metra.
[LONDYŃSKIE ZAMACHY W RELACJACH POLAKÓW]
[KOMUNIKACYJNY CHAOS W LONDYNIE]
[GOSPODARCZE REPERKUSJE PO ZAMACHACH W LONDYNIE]
To straszny dzień. Myślałem że zderzyliśmy się z innym pociągiem. Tak myślałem dopóki nas nie wyprowadzili z pociągu i nie zobaczyłem go z boku. Cokolwiek to było, wyrwało gigantyczną dziurę, aż przez dach. Tory były całe zasłane odłamkami. To okropne - mówił jeden z pasażerów, których po kilkudziesięciu minutach ewakuowano z pociągu. W tunelach niedaleko jednej ze stacji, na których doszło do eksplozji, utknęły co najmniej dwa pociągi z pasażerami.
Akcja ratunkowa – według relacji korespondenta RMF – przebiegała bardzo sprawnie; była dobrze skoordynowana. Służba zdrowia robiła wszystko, by pomóc ludziom. Wśród mieszkańców Londynu nie widać było objawów paniki; wszyscy pomagali sobie nawzajem. Posłuchaj relacji Bogdana Frymorgena:
Dokonywane były także kontrolowane eksplozje. Wszystko po to, aby usunąć „podejrzane” paczki, pozostawione walizki czy torby.
Przez cały dzień służby apelowały do londyńczyków, by jeśli nie muszą, unikali podróży po mieście. Miało to ułatwić pracę policji i służbom ratunkowym. Londyńska policja prosiła również, aby nie dzwonić na telefony komórkowe krewnych i znajomych przebywających w Londynie. Sieć telefonii komórkowej była całkowicie sparaliżowana. Można było jedynie dodzwonić się na telefony stacjonarne.
Nam udało się skontaktować z panią Laurą Krzyszczuk ze Zjednoczenia Polskiego w Wielkiej Brytanii. Cały Londyn jest sparaliżowany. Nie działa komunikacja miejska; ulice w pobliżu stacji, gdzie doszło do eksplozji, są zamknięte. Posłuchaj:
[OPINIE EKSPERTÓW: TERMIN ZAMACHÓW NIE JEST PRZYPADKIEM]
[JAGODZIŃSKI: JEST ZWIĄZEK MIĘDZY OLIMPIADĄ A ATAKIEM]
Wczorajsze wydarzenia w Londynie zbiegły się w czasie z obradami szczytu G8, procesem tzw. brytyjskiego bin Ladena i wyborem Londynu na organizatora igrzysk olimpijskich 2012. To znakomity czas dla terrorystów, by przypomnieć światu, że nigdzie na świecie, a zwłaszcza w krajach, które są częścią koalicji w Iraku, nie jest bezpiecznie.