Pieniędzy jak nie było, tak nie ma, a „Pojazd” ciągle kuleje. Samorządy nadal czekają na zwrot kosztów związanych z wdrażaniem systemu. Jednak nikt w rządzie nie kwapi się do wzięcia odpowiedzialności za panujący bałagan.
Brakujące pieniądze władze miast musiały znaleźć w swoich budżetach. Teraz czekają na ich zwrot. Prezydent Poznania Ryszard Grobelny liczył na 69 tysięcy zł, Warszawa, gdzie zarejestrowanych samochodów jest najwięcej, wydała na system „Pojazd” już około pół miliona zł.
Według Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji pieniądze za system mają do Warszawy dotrzeć w ciągu kilku dni - ocenia wiceprezydent Warszawy Władysław Stasiak. Najwięcej, bo aż 250 tysięcy zł, pochłonęła tzw. migracja (przenoszenie) danych. Inny problem to działanie systemu informatycznego. Prezydent Poznania zapewnia, że informatycy już zaczęli go poprawiać.
Do bałaganu spowodowanego niesprawnym „Pojazd” nikt się nie chce przyznać. Ministerstwo Infrastruktury twierdzi, że nie może zajmować się wadliwym systemem, ponieważ nie jest to jego zadanie i odsyła do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Jednak w MSWiA nie ma chętnych do naprawiania „Pojazdu”, ponieważ - jak twierdzi - sprawą już zajmuje się... Ministerstwo Infrastruktury.