Niewidomi, którzy mają przewodników i odliczyli sobie od podatku wydatki na nich, obawiają się masowych kontroli fiskusa. Mogą się one zakończyć utratą prawa do ulgi albo zmuszeniem przewodnika do zapłacenia podatku.
Niewidomi wprawdzie o kontrolach słyszeli, ale żaden urząd skarbowy nie informuje ich ani kiedy, ani gdzie miałyby się one odbyć.
Rocznie niewidomy może wydać na przewodnika ponad 2 tys. złotych. I może to odpisać od podatku. W razie kontroli musi jednak przewodnika wskazać. Jeśli tego nie zrobi, straci ulgę; jeśli go wskaże, urząd może nakazać takiej osobie zapłacenie kolejnego podatku od dochodu.
Problem w tym, że - jak mówią niewidomi - przewodnicy nie dostają od nich stałego wynagrodzenia, ponadto muszą korzystać z pomocy wielu. Muszę ich dobierać – opowiada Jan Kwiecień. Idzie ten, który ma ochotę pójść w danej sprawie i mi pomóc ją załatwić. Bywa, że jest to kilkudziesięciu przewodników.
I tak raz idzie nastolatek, raz taksówkarz, a kiedy indziej po prostu sąsiad. różne też bywa wynagrodzenie – jeden otrzyma pieniądze, drugi bilet do kina czy teatru, dziecko - słodycze.
Dodajmy, że w razie kontroli niewidomy może nie mieć żadnych dokumentów potwierdzających takie wydatki - nie ma obowiązku ich zbierania. W Polsce jest około 80 tys. niewidomych. Część z nich z ulgi na przewodnika nie korzysta w ogóle, bo mają bardzo niskie dochody.