Chorzy na nerki ze szpitala wojewódzkiego w Kielcach muszą być dializowani po nocach, bo brakuje wolnych sztucznych nerek. Kilkaset metrów dalej znajduje się otwarta pod koniec czerwca nowoczesna stacja dializ.

Nie można z niej korzystać, bo wciąż trwa załatwianie formalności w Narodowym Funduszu Zdrowia i urzędzie marszałkowskim. Dyrektor szpitala uważa, że urzędnicy nie chcą pójść na rękę szpitalowi. Pacjentów nie ma, bo nie było umowy. Nie jest to wina szpitala. Moim zdaniem jest to wina NFZ - powiedział Jan Gierada, szef szpitala.

Urzędnicy zarzucają dyrekcji, że zbyt późno wystąpiła o przekazanie części kontraktu na dializowanie. Nasz oddział może wyrazić zgodę na ewentualną cesję umowy w zakresie wykonania dializ po wyrażeniu opinii organu założycielskiego – Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego. W tej chwili pacjentom nic złego nie grozi - twierdzi przedstawiciel NFZ.

Pewnie to i prawda, a że ktoś musi przychodzić na dializę o godz. 2. w nocy, to już dla urzędników drobiazg. Kilka razy musiałam przychodzić na dializę nocną. Potem nie mogłam spać, bo bardzo bolała mnie głowa - mówi RMF jedna z pacjentek.

Mamy coraz większe trudności. Pracujemy już na cztery zmiany i czwarta zmiana zaczyna się od północy i kończy ok. godz. 4 nad ranem. Tych osób na czwartą zmianę jest bardzo dużo i jesteśmy zablokowani w przyjęciach pacjentów na dializy - dodaje Tadeusz Gregorczyk.

Zdaniem Marka Gosa, członka zarządu województwa świętokrzyskiego, inwestycja została za wcześnie oddana do użytku. Inwestycja nie została przygotowana do oddania do użytku. Mamy określone ramy prawne. By ośrodek mógł funkcjonować, muszą być spełnione warunki - uważa Gos.

Spór trwa, a chorzy na nerki czekają na dializę w nieskończoność. Do NFZ dotarła już opinia z urzędu marszałkowskiego na temat przekazania części kontraktu. Możliwe więc, że w poniedziałek Fundusz podpisze umowę i będzie można ulżyć pacjentom.

10:35