Nawet 5 lat więzienia grozi dwóm dziennikarzom niezależnego pisma "Pahonia", oskarżonych o oszczerstwo wobec prezydenta Aleksandra Łukaszenki. Jutro w Grodnie na Białorusi rusza ich proces.

Oficjalnie cenzury nie ma. Wszyscy jednak zdają sobie sprawę z jej istnienia, czego przykładem jest np. wstrzymywanie druku gazet z kontrowersyjnymi artykułami zanim trafią do sprzedaży. Dziennikarze sami muszą poddawać się silnej autocenzurze. Jeden nieodpowiedni tekst może doprowadzić do upadku gazety. To jakby balansowanie na krawędzi, co można jeszcze napisać a czego już nie wolno. Czasami czytelnik musi się po prostu domyślać co autor napisał między wierszami. Niezależne media nie mają łatwego życia na Białorusi. Wszystkie drukarnie są państwowe. Ceny druku gazet prywatnych oczywiście odpowiednio wyższe. Taka polityka władz skutecznie ogranicza obywatelom dostęp do obiektywnych informacji.

na zdjęciu: redakcja ostatniej niezależnej gazety w Grodnie, za komputerem red. Misza Karniewicz

foto Piotr Sadziński RMF Grodno

10:50