"Lady Makbet" - jak nazywają Serbowie Mirę Marković przyjechała do więzienia w Hadze, by odwiedzić swego męża - Slobodana Miloszevicia. Były prezydent Jugosławii oczekuje tam osądzenia za zbrodnie wojenne popełnione przed dwoma laty w Kosowie.
Żona Miloszevicia zostanie w Holandii prawdopodobnie do soboty i przez ten czas zamierza codziennie odwiedzać uwięzionego polityka. Szekspirowski przydomek "Lady Makbet" nadali jej Serbowie, dlatego, że sterowała ona wieloma poczynaniami eksprezydenta. „Przeczytaj felietony Miry a będziesz wiedział co zrobi Miloszević” – taka maksyma krążyła po Belgradzie. Marković regularnie pisała bowiem do jugosłowiańskiej prasy. Oprócz szekspirowskiego przydomka Jugosłowianie nadali 59-letniej towarzyszce życia Miloszevicia jeszcze jeden „Czerwona Czarownica” ze względu na jej poglądy polityczne. W jednym z wywiadów dla chorwackiej gazety, Marković określiła swojego męża jako słodkiego i miłego człowieka, niesłusznie oskarżonego o najcięższe zbrodnie.
Bliscy znajomi uważają też, że Marković miała wpływ na każdą polityczną decyzję męża. Nawet kiedy Miloszević decydował, czy walczyć z NATO w 1999 roku. Ostatecznie jego żona przekonała go do wojny – twierdzą ludzie, którzy byli obecni na naradzie.
16:10