Choć ława przysięgłych kalifornijskiego sądu w Santa Maria uznała, że gwiazdor muzyki pop nie molestował 13-latka, to spekulacje wokół sprawy trwają. W wielu komentarzach pojawia się kwestia prokuratorskich błędów.
To nie obrona udowodniła niewinność, a prokurator popełnił błędy i nie zdołał udowodnić winy – twierdzi wielu obserwatorów.
Wiarygodność chłopca i jego matki była zerowa - tłumaczy były prokurator Greg Smith. A chodzi głównie o zarzut planowanego uprowadzenia i zeznania matki, wg której chciano ich porwać balonem. Zdaniem ekspertów, gdyby oskarżenie skupiło się na zarzucie molestowania, proces mógłby się skończyć inaczej.
Zresztą sami przysięgli przyznają, że zabrakło "dymiącej strzelby". Musieliśmy działać zgodnie z instrukcjami i tak zrobiliśmy - mówi jedna z kobiet zasiadających wśród „dwunastu sprawiedliwych”.
W Ameryce, jeśli ktoś jest uznany niewinnym, to koniec. Sprawa zamknięta - dodaje inny ławnik.
Wprawdzie matka chłopca mogłaby jeszcze wytoczyć Jacksonowi proces cywilny, ale analitycy przekonują, że taki pozew byłby szaleństwem. Właśnie ze względu na utratę wiarygodności.