Izrael zaatakował Iran dronami. Według amerykańskich mediów w pobliżu lotniska i bazy koło miasta Isfahan słyszane były eksplozje i uruchomiono system ochrony powietrznej. Dlaczego doszło do ataku i jakie są możliwe scenariusze rozwoju sytuacji? "Chodziło o dokonanie pewnego symbolicznego rewanżu." W Radiu RMF24 Piotr Salak rozmawiał z politolożką, dr hab. Joanną Dyduch, aby przybliżyć kontekst i potencjalne skutki tego wydarzenia.
Izrael przeprowadził atak wewnątrz Iranu. Uderzenie, choć ograniczone w skali, jest postrzegane jako przekroczenie pewnej czerwonej linii. Czy teraz możemy spodziewać się odwetu ze strony Iranu?
Skala tego zdarzenia jest relatywnie mała. Ono było precyzyjne, przeprowadzone najprawdopodobniej z terytorium Iraku. Nasuwają nam się dwa wnioski, po pierwsze, skala jest mała, a to oznacza, że być może Izraelowi zależało na tym, by odpowiedzieć na atak Iranu, którego z kolei skala była znacznie większa, można powiedzieć bezprecedensowa - stwierdziła dr hab. Dyduch.
Możemy liczyć na to, czy możemy spodziewać się, że to będzie taki rewanż, który przynajmniej na jakiś czas ten rozdział dalszej eskalacji nie powiedziałabym, że zamknie, ale lekko przymknie - powiedziała politolożka. Jak zaznacza dr hab. Dyduch, Izrael oficjalnie nie przyznał się do ataku, a wszelkie informacje są doniesieniami medialnymi.
Myślę, że to, co dzisiaj się wydarzyło, to jest przede wszystkim zdarzenie o charakterze symbolicznym, tzn. Izraelowi zależało na tym, żeby odpowiedzieć, żeby zachować tę, można powiedzieć, funkcję odstraszania, jeśli chodzi o relacje z Iranem - stwierdziła rozmówczyni Piotra Salaka. Dodała, że atak nie wywołał zaniepokojenia wśród Irańczyków.
Atak na Iran jest ważny nie tylko pod względem militarnym. Dr hab. Joanna Dyduch zwróciła uwagę na to, jak ogromne znaczenie w polityce bliskowschodniej ma symbolika, która odegrała istotną rolę w izraelskim rewanżu.
Dziś w Polsce 81. rocznica wybuchu powstania w getcie. To też można powiedzieć, w jakimś sensie jest włączone w tej narracji w Izraelu. Iraniści i specjaliści zajmujący się Bliskim Wschodem zwracają uwagę na to, że dzisiaj 85. urodziny ma ajatollah Chamenei, ale też tej symboliki możemy poszukiwać więcej, jesteśmy w przeddzień świąt Pesach - mówiła dr hab. Dyduch.
Chodziło o dokonanie pewnego symbolicznego rewanżu. Irańczycy dawali na początku tego tygodnia znaki, że nie są zainteresowani dalszą eskalacją. Izraelczycy również dawali bardzo wyraźne sygnały do takiego rewanżu, przynajmniej na poziomie symbolicznym, tzn. takim, który nie wyrządzałby zasadniczych strat ani w ludziach, ani w ludności cywilnej i rzeczywiście z taką sytuacją mamy do czynienia - przyznała politolożka.
Stany Zjednoczone wydają się odgrywać kluczową rolę w dążeniu do deeskalacji napięć. Dr hab. Joanna Dyduch podkreśla, że administracja prezydenta Bidena nie może być uznana za wygranego w tej sytuacji i ciężko jest mówić o sukcesach dyplomatycznych USA.
Stanom Zjednoczonym zależy na deeskalacji i na pewno innym aktorom regionalnym, z którymi Stany Zjednoczone są bardzo silnie powiązane polityką sojuszniczą o charakterze strategicznym. Mam tutaj na myśli Jordanię, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Arabię Saudyjską. Te państwa nie są zainteresowane daleko idącą eskalacją czy wybuchem jakiegoś konfliktu o charakterze zbrojnym i bezpośrednim - stwierdziła politolożka.
Wczoraj mieliśmy głosowanie w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, które Stany Zjednoczone zupełnie w pojedynkę musiały zablokować wetem, co jest interpretowane również przez izraelskie media jako porażka administracji Bidena. Stanom Zjednoczonym nie udało się zmobilizować innych państw, które byłyby w stanie ten wniosek palestyński o pełne członkostwo w Organizacji Narodów Zjednoczonych zablokować - mówiła dr hab. Dyduch.
Oprócz uderzenia w Iran Izrael przygotowuje się do dalszego prowadzenia ofensywy w walce z palestyńskim Hamasem. Czy atak na Rafah wydaje się być przesądzony? Jak zaznaczyła dr hab. Dyduch, siły izraelskie mają w tej kwestii odmienne stanowiska.
Oczywiście możemy prognozować, ale ciągle mi się wydaje, że to jest wróżenie z fusów. Chociażby dlatego, że dla głównego decydenta w Izraelu, jakim jest premier Benjamin Netanjahu, jak usłyszałam od kilku moich izraelskich rozmówców, nie ma takich czerwonych linii, których nie byłby w stanie przekroczyć - zauważyła politolożka. Jak dodała, podejście Izraelczyków do Iranu jest zdecydowanie bardziej spójne niż w kontekście wojny w Strefie Gazy.
Kwestia strategii w Gazie jest kontestowana wewnątrz i takiej pełnej zgody co do tego, co dalej i jak prowadzić tę operację, nie ma. Jeśli chodzi o Iran, to tutaj mówi się w Izraelu o daleko idącym konsensusie, to znaczy, wszystkie liczące się siły plus społeczeństwo było za odpowiedzią Iranowi na atak weekendowy. Dla Izraela i dla Izraelczyków Iran i irańska polityka jest od lat uosobieniem największego zagrożenia regionalnego - wyjaśniała dr hab. Dyduch.
Choć, jak stwierdziła politolożka, symboliczny atak może wydawać się zakończeniem pewnego etapu w napięciach między Izraelem a Iranem, historia uczy, że konflikty mają tendencję do ponownego wybuchania. Piotr Salak dopytywał, czy możemy spodziewać się odpowiedzi Iranu, czy jednak napięcie już się rozejdzie?
Oczywiście, że tak będzie. Co mnie skłania ku temu wnioskowi to to, że te konfrontacje, które przybierały postać np. cyberataków albo zabójstw dyplomatów bądź naukowców zajmujących się programem nuklearnym, miały miejsce wcześniej - zaznaczyła politolożka.
Wymiana ciosów między Izraelem a Iranem to jest pewnego rodzaju forma wojny, która również toczy się na arenach zastępczych za pomocą czy z wykorzystaniem środków, którymi dysponują takie siły zaangażowane w tę wojnę, którą nazywamy również wojną proxy. Mam oczywiście na myśli Hezbollah albo na przykład Huti, ale w pewnej mierze również Hamas - powiedziała dr hab. Joanna Dyduch.
Izrael nie potwierdził oficjalnie, że to on odpowiada za piątkowy atak. Wielu komentatorów przypuszcza, że stoją za nim właśnie władze w Tel Awiwie i że może to być odwet za zmasowany atak irański na Izrael sprzed niespełna tygodnia. Izrael z pomocą sojuszników zestrzelił wówczas 99 proc. wystrzelonych dronów i pocisków.
opracowanie: Milena Brosz