Sześciu żołnierzy zginęło w kolejnej katastrofie amerykańskiego helikoptera w Iraku – poinformowało dowództwo USA. Wielozadaniowy UH-60 Black Hawk rozbił się w pobliżu Tikritu, rodzinnego miasta Saddama Husajna. Na razie nieznane są okoliczności wypadku.
Helikopter spadł kilometr od amerykańskiej bazy w Tikricie, w tzw. trójkącie sunnickim. Rzecznik 4. Dywizji Piechoty poinformowała, że zabici to żołnierze słynnej 101. Dywizji Powietrzno-Desantowej.
W niedzielę w okolicach Faludży zestrzelony został amerykański śmigłowiec transportowy CH-47 Chinook. W wyniku tej katastrofy zginęło 16 żołnierzy USA, a 26 zostało rannych. Były to największe straty wojsk koalicji od czasu zakończenia działań wojennych 1 maja.
UH-60 Black Hawk to jeden z podstawowych śmigłowców amerykańskiej armii. Używany jest do transportu żołnierzy, ewakuacji rannych, a także jako śmigłowiec wsparcia. Maszyny tego typu służą w jednostkach lądowych, w marynarce wojennej, siłach powietrznych i straży przybrzeżnej.
To nie jedyne dziś ofiary w Iraku. Rano na północy kraju zginął amerykański żołnierz, a jego siedmiu kolegów zostało rannych. Ich samochody zostały ostrzelane z broni maszynowej i pocisków przeciwpancernych we wschodniej części Mosulu.
Tylko w pierwszym tygodniu listopada w Iraku zginęło 28 żołnierzy USA, dwóch cywilów pracujących dla armii Stanów Zjednoczonych, a także polski oficer. W polskiej bazie wojskowej w Karbali uroczyście pożegnano majora Hieronima Kupczyka, zabitego wczoraj w ataku na konwój w polskiej strefie stabilizacyjnej w Iraku.
13:25