Tysiace koni najechało dziś Wołów - miejscowość pod Wrocławiem. Konie były oczywiście mechaniczne a ujeżdżali je "harlejowcy". Wszystko w ramach 30 światowego zjadu miłośników tych potężnych i głośnych maszyn.
Harlejowcy ściągneli do Wołowa, jak sami mówili, z 4 stron świata, a może i z 5. "My jesteśmy ze wsi Warszawa" - opowiadali ubrani w czarne skóry i kowbojskie kapelusze uczestnicy zlotu. - To taka osada na północ od Krakowa." Byli też harlejowcy z gatunku "bardziej dżentelmeńskiego". Gatunek ten charakteryzuje się posiadaniem parasola. - Jak pada, albo świeci słońce to rozkładam parasol i jadę - opowiadał harlejowiec-dźentelmen. - Nie trzymam wtedy kierownicy, bo po co, a parasol zasłania mi drogę z przodu. Jeszcze nie zdarzyło się, żebym sie wywrócił. Uczestnicy zlotu wymieniali także miedzy sobą fachowe uwagi. - Patrz, ten to ma zajeb... kopnięcie. O! Ten to ma skoka, a jak klangorzy! Harlejowcy zostaną w Wołowie do wieczora. Gdzie pojadą potem? Przed siebie... Na zlocie był wrocławski reporter RMF FM Robert Włodarek. Kliknij i posłuchaj jego reportażu. Zobacz również wspaniałe zdjęcia, które zrobił Maciej Cepin.
15:00