Najpierw na południu, teraz na zachodzie Francji woda zagraża życiu i dobytkowi mieszkańców. Blisko 100 tysięcy osób w dolinie Loary pozbawionych jest wody pitnej, część z nich nie ma również prądu. Trwa ewakuacja ludności.

Coraz bardziej wzbierają wody w rejonie Orleanu. Cysterny rozwożą wodę pitną tam, gdzie jeszcze mogą dojechać, ratownicy rozdają też butelki z wodą mineralną.

Do tego w ciągu ostatnich dni znacznie spadła temperatura i istniej groźba, że zalane wodą miejscowości zostaną ścięte lodem.

Około tygodnia potrzeba, by wypompować pozostałe 10 mln metrów sześciennych wody, która zalała miasto Arles na południu Francji. Do akcji zmobilizowano ponad 7 tysięcy strażaków i ratowników, 700 żandarmów, 550 żołnierzy i 20 śmigłowców.

Powódź dotknęła około 10 tysięcy mieszkańców 50-tysięcznego Arles leżącego w delcie Rodanu. Połowę z nich ewakuowano, kiedy fala powodziowa przedarła się przez nasyp kolejowy, który przez pewien czas powstrzymywał, jak tama, gromadzącą się wodę.

Dotychczasowe straty spowodowane nagłą falą powodzi szacowane są już przez specjalistów na setki milionów euro. Zginęło siedem osób.

13:15