Mija zaledwie trzeci miesiąc roku, a w kopalniach węgla kamiennego i miedzi zginęło już 16 osób. Ostatni wypadek miał miejsce w sobotę: w kopalni „Rydułtowy” zapalił się metan, dziesięciu górników zostało poparzonych.
Najtragiczniejszy był luty. W trzech wypadkach zginęło 13 górników. Do największej tragedii doszło 6 lutego w kopalni "Jas-Mos" w Jastrzębiu Zdrój. Zginęło wtedy 10 górników, a dwóch zostało rannych. Przyczyną katastrofy był wybuch pyłu węglowego.
Dzień później w kopalni "Marcel" w Radlinie zginął 47-letni maszynista obsługujący maszynę wyciągową. 18 lutego doszło do wypadku w "Halembie", a tydzień później w kopalni "Centrum" w Bytomiu, gdzie 42-letni górnik zginął, gdy element transportowany podziemną kolejką uderzył go w tył głowy. W marcu doszło do kolejnego śmiertelnego wypadku w kopalni „Halemba”. Kilka dni później dyrektor tego zakładu podał się do dymisji.
W ubiegłym roku w całym polskim górnictwie zginęło 30 górników, z czego 24 w kopalniach węgla kamiennego. W roku 2000 życie straciło odpowiednio 37 i 28 górników. Według Wyższego Urzędu Górniczego, najczęstszą przyczyną wypadków w górnictwie są błędy ludzkie, m.in. nieostrożna obsługa maszyn i urządzeń, a często również brak wyobraźni i lekceważenie przepisów bhp.
foto RMF
08:45