Do Polski został przetransportowany specjalnym samolotem ciężko chory na Covid-19 polski dyplomata z Indii wraz z rodziną. Maszyna po południu wylądowała w Warszawie.
Dyplomata prosto z lotniska trafił do jednego ze stołecznych szpitali zakaźnych - podobnie jak jego zakażona ciężarna żona i jedno z czwórki dzieci, które przyleciały razem z nimi.
Na ewakuację zdecydowano się, bo w Indiach jest bardzo trudna sytuacja pandemiczna.
Nie ma miejsc w szpitalach, bardzo ciężko uzyskać dostęp do jakichkolwiek badań - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM szef Lotniczego Pogotowia Ratunkowego Robert Gałązkowski dodając, że w Indiach brakuje tlenu dla pacjentów, a na pomoc nie mogą liczyć także dyplomaci.
Od trzech dni mieliśmy pełne monitorowanie sytuacji związanej z pacjentem. Na początku miał saturację między 60 a 70, później udało się w Indiach załatwić butlę z tlenem i ta saturacja się nieco poprawiła. Do Polski przyleciała 6-osobowa rodzina. U małżonki pacjenta również potwierdzono Covid-19 oraz u jednego z czwórki dzieci - przekazuje Gałązkowski.
Jak podkreśla, samolotem cargo do Delhi poleciała czwórka lekarzy z LPR i szpitala MSWiA.
Zabraliśmy sprzęt, który pozwalał nam w razie potrzeby zabezpieczyć dwa stanowiska intensywnej terapii - mówi Gałązkowski. W momencie, gdy przyjmowaliśmy pacjentów na lotnisku w Delhi, ich stan był dość ciężki, udało się go ustabilizować na pokładzie - informuje.
Całą operację skoordynowało Rządowe Centrum Bezpieczeństwa (RCB).
Jak podkreślił Gałązkowski, w jej przygotowaniu kluczowe było sprawne skoordynowanie działań Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Ministerstwa Zdrowia, Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Urzędu Lotnictwa Cywilnego, Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, Lotniczego Pogotowia Ratowniczego oraz PLL LOT.
Przygotowanie i przeprowadzenie akcji zajęło 48 godzin.