51-letni Pakistańczyk, zwolniony pod koniec zeszłego roku z więzienia w amerykańskiej bazie wojskowej w Guantanamo, zamierza wystąpić do rządu USA o odszkodowanie. Za 10 miesięczny pobyt na Kubie chce się domagać ponad 10 mln dol.
Mohammed Sanghir został zatrzymany w Afganistanie. Przewieziono go do bazy USA na Kubie, gdzie przetrzymywanych jest około 600 więźniów podejrzewanych o współracę z al-Qaedą i talibami. Powiedzieli mi: „Jesteś niewinny”. Nie było mowy o przeprosinach. Po prostu oświadczyli: „Możesz wracać do domu" - opowiada Sanghir.
Były więzień numer US9PK000143DP twierdzi, że Amerykanie po przewiezieniu go z powrotem do Pakistanu obiecali mu odszkodowanie w wysokości 2 tys. dol. Jednak jak do tej pory dostał jedynie... 200 dol.
Sanghir przez 2 miesiące bezskutecznie zabiegał o resztę pieniędzy. Pół roku temu uprzedził ambasadę USA, iż wystąpi do sądu. W środę formalnie przekazał odpowiednie pismo ambasadzie amerykańskiej, informując, iż w ciągu miesiąca oskarży trzy amerykańskie resorty - Departamenty Stanu, Obrony i Sprawiedliwości - równolegle w sądzie w USA i w Pakistanie.
W rozmowach z dziennikarzami Sanghir przedstawia dramatyczny obraz warunków panujących w bazie w Guantanamo. Jego zdaniem łamane są tam prawa człowieka - np. prowadzone są wielogodzinne przesłuchania, więźniom nie pozwala się spać czy modlić się, a także serwuje się im - zakazane przez islam - napoje alkoholowe.
Sam Sanghir miał być nieustannie wypytywany o rzekome związki z terrorystyczną al-Qaedą. Przez 24 dni, osadzony był w lodowatej, pozbawionej światła celi, w której przez cały czas działał mroźny nawiew.
14:00