Na nowo rozgorzała w USA dyskusja na temat prawa do posiadania broni. Pretekstem było podpisanie przez gubernatora Florydy Jeba Busha nowego prawa, zezwalające na otwarcie ognia w sytuacji „poczucia zagrożenia”.
Dyskusja jest gorąca. Wg zwolenników nowego prawa, przepisy wzmocnią poczucie bezpieczeństwa u Amerykanów i jednocześnie sprawią, że spadnie przestępczość. To sygnał dla kryminalistów: jeśli atakujecie, sami ryzykujecie, że możecie zostać zastrzeleni - przekonuje jedna z lobbujących na rzecz wpływowego stowarzyszenia posiadaczy broni.
To po prostu kiepski żart – odpowiadają przeciwnicy posiadania broni. Ich zdaniem powrót do zasad obowiązujących na Dzikim Zachodzie zwiększy jedynie przestępczość. Bandyci najpierw zaczną mordować, a potem będą się tłumaczyć, że działali w obronie własnej, że bali się o własne życie.
Nowe prawo ma wejść w październiku, zapowiada się długa i ostra dyskusja.