"Jesteśmy głodni, chcemy jedzenia" - z takimi hasłami wyszli na ulice stolicy Argentyny - Buenos Aires jej mieszkańcy. Kraj ten jest pogrążony w kryzysie gospodarczym. Około 2 tysięcy zdesperowanych osób zaczęły okradać sklepy i supermarkety w stolicy i jej okolicach. Kradziono nie tylko żywność i odzież, ale także inne towary. Policja użyła gazu łzawiącego.
W prowincji Entre Rios na północ od stolicy nieliczni policjanci przyglądali się biernie setkom ludzi wywożącym złupione dobra w samochodach i ręcznych wózkach. Niektórzy zrezygnowani właściciele sklepów przyłączyli się wręcz do rabusiów, próbując w ten sposób uratować tyle towaru, ile się da. Według władz, rannych zostało pięciu interweniujących policjantów. Na razie nie wiadomo, czy ktoś został aresztowany.
Rząd Argentyny, by zredukować wynoszący 132 miliardy dolarów dług zagraniczny, chce w przyszłym roku zmniejszyć wydatki budżetowe aż o 20 procent. Międzynarodowy Fundusz Walutowy uznał odchudzenie budżetu za konieczny warunek przyznania Argentynie nowego kredytu. Jednak przeforsowanie oszczędnościowego budżetu przez Kongres będzie dla rządu trudnym zadaniem ze względu na silną opozycyjną frakcję peronistów. Z powodu oszczędności wprowadzonych przez rząd wzrosła jednak recesja, gdyż zmniejszone zamówienia państwowe oznaczają spadek produkcji i zarazem wpływów podatkowych. W Argentynie bezrobocie wynosi obecnie ponad 18 procent. Dziś prezydent kraju Fernendo De La Rue, chcą uspokoić zamieszki, zdecydował, że na pomoc żywnościową przeznaczone zostanie 7 milionów dolarów.
rys. RMF
14:55