Zamiast lokat banki masowo oferują teraz klientom zarabianie na zwykłych kontach oszczędnościowych. Ponieważ oprocentowanie lokat jest teraz rekordowo niskie, niższe od inflacji, klienci nie chcą trzymać pieniędzy w bankach. Dlatego instytucje finansowe coraz częściej oferują żywą gotówkę za trzymanie pieniędzy na kontach. I to powoli staje się standardem.
Najwyższa oferta za założenie i utrzymanie konta sięga nawet 600 złotych. Średnio to 200-300 złotych. Dla osób, które mają do odłożenia 5-10 tysięcy złotych, to więc znacznie lepsza opcja niż założenie tradycyjnej lokaty, na której dziś zazwyczaj się traci.
Bo żeby na lokacie wyjść na plus, musiałaby ona dawać około 2,5 procent. Znalezienie takiej lokaty będzie niezwykle trudne, bo dziś przeciętna lokata oferuje 1,5 procent zysku - mówi analityk Bartosz Turek z Open Finance.
Dlatego zwykłe konta z pieniężnym bonusem to lepsza opcja. Są jednak warunki. Zazwyczaj na to konto trzeba przelewać pensję i regularnie korzystać z karty. Zdarza się również, że banki wymagają, by oprócz tego korzystać z bankowości internetowej czy płacić poprzez kod BLIK.
Dla banków to ratunek w obecnej trudnej sytuacji. Do udzielania kredytów potrzebują depozytów. Jako że mamy teraz rekordowo niskie stopy procentowe, to klienci nie garną się do deponowania pieniędzy. Zwłaszcza na długoterminowych lokatach. Coraz częściej wybieramy bezpieczniejsze obligacje Skarbu Państwa lub nieco bardziej ryzykowne fundusze inwestycyjne.
Banki muszą się zabezpieczyć przed odpływem klientów, dlatego oferują dodatkowe pieniądze za założenie konta. Oczywiście pod warunkiem stałego korzystania z niego, co czasem też kosztuje.
(e)