Właściciele restauracji i hoteli na Wybrzeżu, Warmii i Mazurach spodziewali się najazdu turystów. Tymczasem w hotelach wolnych miejsc nie brakuje, a z zamówieniem stolika w restauracji nie ma problemu. Brakuje jedynie turystów...

Choć mogłoby się wydawać, że długi weekend przerwał listopadowy martwy sezon, to pusto jest i nad morzem, i nad mazurskimi jeziorami.

Turystów z pewnością odstraszyły ceny, a tymczasem hotele kuszą. Prawie w każdej recepcji nadmorskiego hotelu można usłyszeć: Wyjątkowa, ogromna promocja. Oprócz tego mamy specjalne ceny na usługi gastronomiczne. Taka wycieczka jednak kosztuje: dojazd, hotel i pamiątki znad morza. Trzeba także coś zjeść: ryba, frytki. Najtańsza jest flądra – 35 złotych za kilogram.

Taki wypad na długi weekend kosztuje kilkaset złotych, ale w zamian można dostać potężną dawkę jodu i jesienne, wzburzone morze.

Jesienne jeziora już nie są takie kuszące. Przekonał się o tym reporter RMF Daniel Włodźko, który w poszukiwaniu turystów wybrał się nad mazurską przystań. Posłuchaj jego relacji:

17:05