Rosnąca fala ataków terrorystycznych w Iraku wygląda na dobrze zaplanowaną - pisze "The Washington Post". Z kolei na łamach brytyjskiego "Guardiana" jeden z wojskowych analityków ocenia, że siły irackich powstańców liczą już 50 tys. osób i stale rosną.

Zdaniem generała Charlesa Swannacka - odpowiedzialnego za akcje bojowe na południu trójkąta sunnickiego - na którego powołuje się "The Washington Post", ataki na siły koalicji są dobrze przygotowane. Nie można wykluczyć, że jaszcze przed inwazją sojuszników, Husajn i jego generałowie przygotowali się do wojny partyzanckiej gromadząc w ukryciu zapasy broni, amunicji i materiałów wybuchowych.

Szybkość z jaką załamała się obrona kraju i padł Bagdad, prawdopodobnie zaskoczyła irackie kierownictwo, dlatego kilka miesięcy upłynęło we względnym spokoju i dopiero teraz zamachy prawdziwe przybierają na sile.

Nie wszyscy podzielają tą opinię, nie brakuje też zwolenników teorii, że siły Husajna poszły w kwietniu w prawdziwą rozsypkę i potrzebowały paru miesięcy na zdobycie informacji o słabych punktach sił okupacyjnych.

Coraz częściej powtarzane opinie o wojnie partyzanckiej oznaczają istotny zwrot w amerykańskiej ocenie sytuacji w Iraku. Do tej pory Pentagon się jej nie spodziewał, a jeśli tak to starannie to ukrywał.

Przypomnijmy: we wczorajszym ataku w Nasirii zginęło - według najświeższych danych, podanych przez włoską telewizję RAI - 28 osób, w tym 19 Włochów w mundurach i w cywilu.

10:55