Mimo ponagleń i ultimatum drogowców, włoska firma Salini nie wróciła do pracy na budowie odcinka S3 pod Lubinem - dowiedział się nasz reporter Paweł Balinowski.
Salini to jedna z dwóch firm, które przerwały roboty i za ich wznowienie żądają 1 mld 215 mln złotych więcej.
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad może teraz zerwać umowę i niewykluczone, że to zrobi - na decyzję ma 60 dni. Podobnie może być na kolejnych 8 odcinkach, w tym na obwodnicy Częstochowy. Tam włoskie koncerny mają czas do 15 marca, by rozpocząć prace.
Na razie maszyny stoją, a podwykonawcy biją na alarm, bo od grudnia nie dostają pieniędzy i wielu z nich grozi bankructwo.
Polska nie może dopłacić Włochom, by ratować inwestycje, ponieważ nie ma możliwości zmian w umowach sprzed kilku lat. Jak wyjaśnia minister infrastruktury Andrzej Adamczyk, byłaby to niedozwolona pomoc publiczna. Może to być podstawa do tego, żeby cofnąć dotację unijną - wyjaśniał.
Zamiast tego, jeśli kontrakty zostaną zerwane - a to bardzo prawdopodobne - generalna dyrekcja obciąży Włochów gigantycznymi karami umownymi i sama spróbuje dokończyć prace.