Polskie sądy mogą zostać zalane pozwami dotyczącymi zwrotu pieniędzy za podwyżki wypłacone pielęgniarkom - co miesiąc 203 zł. To jeden z problemów z jakim musi poradzić sobie nowy dyrektor NFZ, Krzysztof Panas.
Oprócz zaprowadzenia porządku w NFZ, konieczne jest też porozumienie się z resortem zdrowia ws planu finansowego.
Słynną już „ustawę 203” przyjął Sejm, ale fundusze pochodziły wówczas z kas szpitali. Wiele placówek w związku z tym utraciło płynność finansową i popadło w długi. Tak jest na przykład na Warmii i Mazurach. Szpitali, które zdecydowały się na wstąpienie na drogę sądową jest kilka, ale ta liczba może wzrosnąć.
Wielu dyrektorów boi się w tej chwili wysyłać pozwy do sadów, ponieważ nie mają jeszcze zakontraktowanych usług na przyszły rok. Nie chcą po prostu drażnić funduszu. Wielu jednak nie zamierza czekać i już teraz podjęli walkę. Jutro do sądu w Olsztynie, swój pozew przywiezie dyrektor szpitala w Piszu. Domaga się zwrotu 3 milionów złotych. Tyle właśnie kosztowała szpital „podwyżka 203”. Tyle też wystarczyło, aby dobrze funkcjonująca placówka popadała w długi i strąciła płynność finansową.
Pozew dotyczący 1,5 miliona złotych przygotowuje już szpital w Gołdapi. O 500 tysięcy złotych walczy w sądzie od lipca szpital z Giżycaka. Tak samo pieniądze chcą odzyskać szpitale z Pasłęka, Baroszyc i Szczytna.
Jeden z dyrektorów powiedział reporterowi RMF, iż zdaje sobie sprawę z tego, że jest to walka z wiatrakami, ale zaniechanie jej byłoby zgodą na bezprawie. Inny stwierdził, że ”podwyżka 203 zdemolowała polskie szpitale”.
Przypomnijmy: Pierwszym szpitalem , który wygrał walkę o kwotę 203 złotych jest krakowski szpital im. Rydygiera. Krakowski sąd uznał, że Fundusz ma wypłacić placówce część pieniędzy na podwyżki dla pielęgniarek. Z Krzysztofem Kicińskim z krakowskiego szpitala im. Rydygiera rozmawiał reporter RMF Marek Balawajder:
12:00