PZL Mielec nie dostanie 12 mln zł ze specjalnej puli resortu gospodarki. Pieniądze, które mogły być wykorzystane np. na modernizację firmy, przejdą obok nosa i to przez niedbalstwo zarządu - krytykują całą sytuację związki zawodowe.
PZL to jedna z 14 firm, które starały się o dofinansowanie. Skoro inni dostali, to dlaczego my nie byliśmy w stanie niczego ugryźć z ministerialnego tortu – pytają i odpowiadają związkowcy: Dla mnie jest to typowe zaniedbanie dyrektora finansowego.
Jednak prezes firmy Stanisław Wójtowicz twierdzi, że zakład nie był w stanie złożyć wymaganych dokumentów: Na przykład dokładny plan sprzedaży na kilka lat do przodu i cały szereg innych wymogów, których nie byliśmy w stanie wypełnić.
Tajemnicą poliszynela jest to, że układ sił w zarządzie firmy nie służy jej dalszemu rozwojowi. Mimo tego prezes broni swoich współpracowników, a związkowcy nie szczędzą im słów krytyki:
Było to przedmiotem dokładnego omówienia na radzie nadzorczej. Nie zadbanie ze strony dyrektora finansowego zostało zdementowane. Brakło determinacji i pełnego zaangażowania ze strony członków zarządu odpowiedzialnych za zrealizowanie tego tematu i to było głównym powodem tego, że te środki przeszły nam koło nosa - mówią zawiązkowcy.
W tej sprawie związkowcy zamierzają interweniować w Agencji Rozwoju Przemysłu, aby ta bliżej przyjrzała się pracy obecnego zarządu i wyciągnęła odpowiednie wnioski.
12:25