"Posiadam zwykły kredyt, a nie hipoteczny. Dwa lata temu rata kredytu wynosiła 725 złotych, w kwietniu tego roku płacę już 989 złotych. Kwota kredytu 50 000 złotych" - to tylko jedna z wielu wiadomości wysłanych do naszej redakcji na adres fakty@rmf.fm. Wczoraj Rada Polityki Pieniężnej podniosła wszystkie stopy procentowe o 0,75 pkt proc.
450 tys. na 15 lat. Kredyt zaciągnięty w marcu 2021. Rata początkowa 3 200 złotych. Teraz 3 967 - ale dopiero po 2 wyrównaniach raty. Czekają mnie jeszcze 3 zaległe podwyżki oprocentowania. Docelowa rata 5 000 zł, a w przyszłości na pewno więcej. Chciałam przejść na stałe oprocentowanie, wtedy rata wynosiłaby ok. 4 700 zł. Usłyszałam, że nie mam takiej zdolności kredytowej. Ale zdolność do płacenia coraz wyższej raty ze zmiennym oprocentowaniem mam....nikogo ona nie interesuje...po prostu zabierają z konta. Człowiek już o niczym innym nie myśli tylko o tym skąd wziąć pieniądze na pozostałe rachunki - pisze pani Kasia jedna z naszych słuchaczek.
Czy mogliby Państwo wytłumaczyć mi co ma na celu podnoszenie stop procentowych przy wysokiej inflacji, gdzie to nie zdaje rezultatu. Ceny wręcz przeciwnie rosną. Czy to nie jest napychanie "kieszeni " bankom. Zwykły, przeciętny kredytobiorca nic z tego nie ma tylko musi płacić więcej. (...) Płaciłem około 380 zł a teraz płacę 606 zł i końca nie widać - wylicza pan Mariusz.
Dla osób, które nie mają kredytu hipotecznego, opiszę sytuację. 300 000 zł na 30 lat (w zaokrągleniu) w PKO BP. W ciągu pół roku rata wzrosła prawie o 100 procent. ALE co najgorsze i najważniejsze, udział odsetek w racie wzrósł z 47% do 92 %, czyli prawie nic nie spłacamy płacąc 2-krotnie wyższą ratę kredytu hipotecznego. Zestawienie przygotowała żona. Algorytm liczenia rat jest dostępny na stronie i jest taki sam, jakim posługuje się bank - donosi nasz słuchacz pan Mirek. I na dowód wysyła zestawienie:
W moim przypadku rata wzrosła z 1 650 na 3 129 - a to jeszcze nie uwzględnia wczorajszej podwyżki. Najgorsze jest podział odsetki vs kapitał. Z raty 3 129 tylko 240zl to kapitał i tak przez następne 4 lata. A najlepsze jest to, że gdybym ten kredyt brał dzisiaj na kwotę jaką została mi do spłaty (385 tys) oraz na okres do końca (26 lat) to rata w tym samym banku wyniosłaby ok. 2 100 złotych - napisał na adres fakty@rmf.fm pan Mariusz.
Mam stosunkowo mały kredyt i ratę w porównaniu do innych ale chodzi o coś innego. Mianowicie, w grudniu zeszłego roku spłacałem 320 zł kapitału i 190 zł odsetek. Teraz płacę 190 zł kapitału i 600 zł odsetek!! Ja się pytam jakim prawem można tak sobie zmieniać takie rzeczy?! To jest absurd, ja tego nie mogę zrozumieć - pyta pan Krystian.
Mówicie Państwo o biednych kredytobiorcach. Bo muszą płacić coraz więcej. Przepraszam, ale naprawdę jest tak jak powiedział Marek Suski, że kiedy pożyczam pieniądze, to muszę się liczyć z tym że kiedyś muszę to oddać. A skoro mam oprocentowanie zmienne, to muszę się też liczyć z tym że się zmieni i trzeba będzie płacić więcej. Niestety. Jak chciałem być cwany i wziąłem kredyt we frankach, bo były dobre warunki, to też musiałem się liczyć z tym że kiedyś one się zmienią. Szczególnie, jeżeli zadłużam się na tyle lat. Logika. W większości przypadków kredyty biorą ludzie z uwagi na swoje "widzimisię". Bo nie chcą mieszkać z rodziną, tylko koniecznie chcą zamieszkać na swoim. Przecież rodzice nie będą żyć wiecznie, a skoro wszystkie dzieci wyprowadziły się, pozostaje pustostan. Obecnie nie ma już w zasadzie rodzin z 8 dzieci, a więc w sytuacji, w której większość musi się wyprowadzić, bo się nie pomieszczą. To nie te czasy. Jeszcze jedno: żeby dostać kredyt, trzeba spełniać warunki, nie dostaje go pierwszy lepszy z ulicy. Więc można by powiedzieć, że na najbiedniejszych nie trafiło - pisze z kolei pan Jerzy.
Dołożę swoją cegiełkę do dyskusji. Może nie mam szalonych rat hipotecznych ale to zwykłe banksterstwo. Stopy procentowe 5,25, a ile bank daje osobom oszczędzającym na lokacie? To ma być walka z inflacją i próbą podnoszenia wartości pieniądza? Banki rok temu chętnie udzielały kredytów na zmienną stopę i nie martwiły się o kredytobiorców. Teraz udzielają chętnie ze stałą stopą na poziomie 6,5 % w trosce o klientów - czytamy w mailu wysłanym przez pana Krzysztofa.
Mam dwa kredyty hipoteczne brane w 2012 roku, gdy były bardzo wysokie stopy procentowe. Obecnie moja rata jeszcze nie jest taka wysoka jak w roku 2012. Nie narzekam. Jak brałam kredyt wiedziałam, że stopy mogą rosnąć i byłam mile zaskoczona, że malały i w pewnym momencie rata wyniosła połowę raty z 2012. Czy boje się, że będę płacić więcej? Nie, nie boję się. Biorąc kredyt zdawałam sobie sprawę co to oznacza - pisze do redakcji RMF FM pani Kasia.
Nikt nikogo nie zmuszał do brania kredytów, ze zmiennym oprocentowaniem "pod korek". Może w końcu zatrzyma się inflacja. Tyle płaczu, a nie widać biedy. Weekendami korki niesamowite na drogach. Sklepy oblegane, koszyki się łamią ...... Biedy nie widać. Wręcz przeciwnie - czytamy w wiadomości wysłanej do nas przez kolejnego naszego słuchacza.
Moja historia nie jest tak różowa, jak przykłady które podają ekonomiści. "Kredyt z 2015 na 300 tys i rata wyższa zaledwie o jakieś 700 zł." Marzyliśmy o domu. Miałem dobra pracę około 10 tys na rękę. Kosztorys pokazywał, że za 400 tys wybudujemy. Wzięliśmy 600, żeby jeszcze wykończyć. I miało coś zostać. Rata wynosiła 2500 zł - w porównaniu do zarobków poniżej 30 %, czyli stabilnie z buforem bezpieczeństwa w razie wzrostu stóp procentowych w rozsądnych granicach. Nie spodziewałem się rekordu. Takiej agresywnej polityki RPP. Nikt się nie spodziewał. Teraz rata to już prawie 4 tys. Podczas budowy wszystko podrożało, poszła cała kwota kredytu i jeszcze trzeba było dobrać, a i tak nie mamy podłóg, drzwi, nie skończyliśmy elewacji, o kostce przed domem, czy innych luksusach nie wspominając. Ale mieszkamy, żeby nie płacić za wynajem. W marcu dostałem wypowiedzenie z pracy. Właśnie dobiegło końca. Szukam czegoś nowego, walczę z czarnymi myślami i staram się uśmiechać do dzieci - pisze pan Dominik.
Mam zaciągnięty kredyt na 10 lat. 300 tysięcy złotych. Rata jaką płaciłam przed tym całym cyrkiem to 2 245,00 zł teraz płacę 2 765,00 zł a czekają mnie jeszcze dwie podwyżki (kwiecień, maj). Będzie ponad 3 tysiące jak nic do zapłaty. Ubolewam, że takie czasy gotuje nam rząd pod przykrywką wojny, pandemii itp....Wiemy doskonale jako Polacy, że musimy pokrywać rozdawnictwo rządu...Dlaczego nie pomyślą teraz o tych wszystkich kredytobiorcach jak wcześniej o "frankowiczach" i nie przygotuje rząd jakiegoś rozwiązania dla nich. (...) Znajomi, którzy mieszkają ponad 30 lat we Włoszech, jak przyjechali do nas w kwietniu za głowę się złapali jakie mamy ceny żywności, paliwa itd... Dosłownie drożyzna prawie najwyższa w Europie, a zarobki afrykańskie. Niestety Polacy coraz bardziej ubożeją. Wypłaty marne, a potrzeby się nie zmniejszyły (żyjąc skromnie). Jak mamy sobie poradzić z tym wszystkim? Szkoda gadać - pisze Zawiedziona Polka.
W 2017 roku wzięłam kredyt na zakup domu 130 tysięcy na szczęście konsumpcyjny nie hipoteczny. Cieszyłam się bo oprocentowanie było w miarę dobre RSO 7,5 %, rata niespełna 1560 zł POTEM oprocentowanie spadło do 5 % więc moja radość była jeszcze większa rata niespełna 1400 zł) po czym po podwyżkach w tej chwili oprocentowanie wynosi już prawie 10 % nie uwzględniając jeszcze ostatniej wczorajszej podwyżki.Przez podwyżki gazu byłam zmuszona już pisać o odroczenie 1 raty przez co została ona rozłożona na pozostałe raty kredytu, które zostały jeszcze do spłaty. W tej chwili rata to przeszło 1700 złotych rata + podwyżki mediów wyrywają z butów ( opłata za śmieci wcześniej 150 kwartalnie teraz po podwyżce 285 zł!!! masakra ) - pisze pani Magda.
Szkoda, że Państwo nie pomaga kredytobiorcom!!!!! Dlaczego mamy wzbogacać Banki? Nikt nie bierze kredytów dla żartów!!! Mój kredyt hipoteczny wzrósł o 700 złotych, a na dzień dzisiejszy mąż jedynym żywicielem rodziny. Bank nie potrafi pomóc ( byłam dwa razy w sprawie pomocy doradztwa) i niestety tak jak ktoś napisał płacz i płać nie pytając czy masz pieniądze na podstawowe utrzymanie rodziny - pisze jedna z naszych słuchaczek.
Przez ostatnie pół roku budżet przeciętnej, polskiej rodziny stracił około 2 tysięcy złotych. Stało się to za sprawą inflacji, podwyżek rachunków i stóp procentowych - wylicza nasz dziennikarz ekonomiczny Krzysztof Berenda.
Jak to wygląda na przykładzie rodziny z jednym bądź dwójką dzieci, gdzie rodzice zarabiają średnio po cztery tysiące miesięcznie "na rękę"? Jak od października - czyli od pierwszej podwyżki stóp procentowych - zmieniły się wydatki?
Największym - delikatnie mówiąc - wyzwaniem dla wielu polskich rodzin jest ciągłe podnoszenie stóp procentowych. Ogłaszane każdego miesiąca komunikaty NBP oznaczają niemal natychmiastowe podwyżki raty kredytów hipotecznych. Jeśli ktoś ma 300 tysięcy złotych kredytu, to pół roku temu płacił za kredyt 1400 złotych raty. Dziś musi do tego dołożyć kolejnych 1100-1200 złotych - analizuje Krzysztof Berenda.
Kolejna sprawa to drożejąca żywność. Kto wydawał na jedzenie dla rodziny miesięcznie dwa tysiące złotych, teraz musi do tego dołożyć kolejne 400 złotych. Tankowanie samochodu dwa razy - miesięcznie - podrożało o 160 - 200 złotych.