Otyłość i nadwaga - z tym problemem walczy coraz więcej społeczeństw na świecie. Z powodu otyłości w jednym z najcięższych państw świata - Stanach Zjednoczonych - umiera co roku 300 tysięcy ludzi. Bezpośrednie i pośrednie straty związane ze zbędnymi fałdami na brzuchu szacuje się na 117 miliardów dolarów.
"Najgrubszym" miastem w Stanach Zjednoczonych jest - jak skrupulatnie obliczył magazyn "Men's Fitness" - Houston w stanie Texas. Gazeta nie podaje, ile średnio waży grubas z Houston. Przeciętny Amerykanin po 25 roku życia przybywa rocznie na wadze pół kilograma. Co prawda kult zdrowej sylwetki jest tam bardzo silny, ale podobnie i tolerancja, która sprawia, że za patologicznymi grubasami na ulicy nikt się nie ogląda. Do konieczności zbicia wagi, każdy musi się więc przekonać sam. Pomogą mu np. setki dostępnych na rynku preparatów i coraz bardziej wymyślnych maszyn do ćwiczeń. Może się też zapisać do specjalnej kliniki. W USA powstały całe zagłębia odchudzania, gdzie w dziesiątkach ośrodków ludzie tracą w sumie rocznie setki ton. Są też bardziej radykalne metody jak chirurgiczne pozbywanie się tłuszczu, czy zmniejszanie objętości żołądka. Testuje się nowe sposoby, np. wszczepianie w ścianę żołądka elektrycznego aparatu, który stymuluje uczucie sytości. Podobno obiecujące wyniki zwłaszcza u kobiet, przyniosły ostatnio naświetlania jasnym światłem, które wpływało na wydzielanie hormonów: melatoniny i serotoniny.
Mieszkańców Stanów Zjednoczonych doganiają Brytyjczycy, którzy ważą najwięcej na starym kontynencie. Co druga dorosła osoba ma nadwagę. Co piąta jest otyła. Psychologowie i specjaliści od żywienia ostrzegają, że zbędne kilogramy zwiększają ryzyko zachorowania na cukrzycę, choroby serca i raka. Mogą też być źródłem depresji. W 1998 roku otyłość i nadwaga doprowadziły do śmierci 30 tysięcy Wyspiarzy. Dlaczego Brytyjczycy tyją w oczach, posłuchaj relacji naszego londyńskiego korespondenta Bogdana Frymorgena:
Z roku na rok także coraz więcej Polaków jest w podobnej sytuacji. Profesor Jan Gawęcki z Katedry Higieny Żywienia Człowieka Akademii Rolniczej w Poznaniu uważa, że głównym grzechem grubasów jest dojadanie. Siedząc przed telewizorem chrupiemy chipsy. W kinie, podjadamy pop-corn. Zamiast wstawać od stołu z lekkim uczuciem niedosytu, z trudem możemy się podnieść. Żyjąc w ciągłym pośpiechu - zastępujemy domowe jedzenie, wizytą w barze szybkiej obsługi, ubolewa profesor Jan Gawęcki:
Profesor Gawęcki przypomina o jedzeniu trzech - czterech posiłków w ciągu dnia. Młodzież powinna jeść nawet pięć razy dziennie. Najważniejsze jest śniadanie - to właśnie ono zapewnia nam energię na cały dzień.
foto Archiwum RMF
07:35