"Twierdzenia, że Pakistan przesuwa swoje rakiety jądrowe w pobliże granicy z Indiami są absolutnie bezpodstawne" - powiedział pakistański prezydent Pervez Musharraf. Ostrzegł również, że gdyby na podobny krok zdecydowały się władze w New Delhi, doprowadziłoby to do dramatycznego zaostrzenia sytuacji.
"Nie sądzę, by którakolwiek ze stron okazała się tak nieodpowiedzialna, by zaczęła konflikt atomowy" - mówił Musharraf. Na razie konflikt ogranicza się do wymiany ognia artyleryjskiego. Jak podała hinduska policja, po wielogodzinnym ostrzale przez Pakistańczyków regionu Poonch w Kaszmirze zginęły co najmniej 4 osoby.
Napięcie między Indiami a Pakistanem osiągnęło poziom grożący w każdej chwili wybuchem wojny. W spornym Kaszmirze po obu stronach granicy, New Dehli i Islamabad zgromadziły już ponad milion żołnierzy. Kolejni, którzy właśnie zakończyli obowiązkowe szkolenia i są w drodze.
W Indiach władze poszczególnych stanów otrzymały polecenie przygotowania nowych rekrutów: Biorąc pod uwagę sytuację w jakiej obecnie znalazł się nasz kraj, władze stanowe powinny bezwzględnie podporządkować się dyrektywom rządu centralnego. Konieczne jest bardzo szczegółowe nadzorowanie granic, a przede wszystkim ostrożność - głosi rządowy komunikat.
Mimo tych zapewnień wiele krajów zachodnich wezwało swoich obywateli, do opuszczenia Indii i Pakistanu. Organizacja Narodów Zjednoczonych z kolei poinformowała wczoraj że przygotowuje się do ewakuacji rodzin swoich pracowników z Pakistanu.
Groźba nieuniknionej wojny sprawia, że coraz więcej cudzoziemców opuszcza oba kraje. Są jednak i tacy, którzy się nie boją: Myślę, że napiętą sytuacje w Indiach kreują media. W rzeczywistości wcale nie jest źle. Ja byłem na przykład w Kaszmirze i wszystko jest porządku, wcale nie czułem się zagrożony, nie ma się czego bać - mówił obywatel Szwajcarii na lotnisku w New Delhi.
rys. RMF
09:40