Niewierni mężowie lub żony to najczęstsi klienci moskiewskiej... agencji zapewniającej alibi. Ale docierają do niej nie tylko ci, którzy potrzebują małżeńskiej wymówki. Alibi nie jest tanie - trzeba za nie zapłacić równowartość co najmniej 600 zł.

Gdy nie można pójść do mamy, nie można odwiedzić przyjaciół, ludzie przychodzą do nas, do ludzi zupełnie niezainteresowanych - tłumaczy szef agencji Dmitrij Pietrow. I rzeczywiście, o takich problemach, jakie rozwiązuje Pietrow, lepiej, żeby nie wiedzieli przyjaciele, gdyż któryś mógłby się przypadkiem wygadać.

Do jego agencji przychodzą ludzie, którzy nie nocowali w domu - dostają zaświadczenie, że byli zatrzymani przez milicję i spędzili noc w izbie wytrzeźwień albo przychodzi do nich dawno niewidziany przyjaciel ze szkoły, wylewnie gratulujący żonie wspaniałego męża, który pomógł mu w nieszczęściu i przez paręset kilometrów holował jego samochód.

Ale są także tacy, którzy dopiero planują małżeńskie przestępstwo. Po nich w piątkowy wieczór może przyjechać „kumpel” z samochodem pełnym wędek i wyciągnąć delikwenta na cały weekend.

Pewna dama, która chciała na tydzień wyjechać z kochankiem, dostała wezwanie do sądu na drugi koniec Rosji w charakterze świadka wypadku drogowego. Z agencją Pietrowa współpracują dziennikarze, aktorzy i lekarze, dla których liczą się tylko pieniądze

Ja sam jestem zupełnie amoralnym człowiekiem, dlatego aspekt moralny jest dla mnie zupełnie nieważny- twierdzi Władimir, jeden z szefów agencji. Za jedno ze swoich większych osiągnięć uważa zlecenie wykonane dla młodej pary, która nie chciała wziąć ślubu, mimo nacisków rodziców - agencja sfingowała uroczystość w urzędzie stanu cywilnego.

18:45