Europejskie linie lotnicze mogą w tym roku zanotować straty w wysokości ponad miliarda dolarów - informuje Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych. Jeszcze w marcu prognozowano straty na poziomie 600 milionów dolarów.

Lepiej od europejskich przewoźników zarabiają amerykańskie linie lotnicze (w tym w Ameryce Łacińskiej). Reszta świata ma ograniczoną rentowność. Jeśli chodzi o linie europejskie, środowisko biznesowe gwałtownie się pogarsza, co skutkuje znacznymi stratami - powiedział szef Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych Tony Tyler. Według niego, cieszy m.in. spadek cen paliwa, większy niż prognozowano ruch pasażerski i lepsze perspektywy dla lotniczego transportu towarowego.

Tyler krytycznie wypowiada się natomiast o wprowadzeniu Europejskiego Programu Handlu Emisjami (ETS), który określił jako "przeszkodą wytwarzającą podziały i uniemożliwiającą rzeczywisty wzrost". Od tego roku międzynarodowi przewoźnicy korzystający z unijnych lotnisk zostali włączeni do unijnego systemu handlu emisjami CO2. Płaceniu za unijne pozwolenia sprzeciwiają się m.in. USA, Chiny, Rosja, Brazylia i Indie.

Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych zrzesza ok. 240 linii lotniczych z całego świata, w tym PLL LOT.