Koniec strajku kierowców autobusów na Balearach. Po trzech dniach kierowcy zakończyli protest, jest więc szansa, że turyści, którzy po przylocie na wakacje na Palma de Majorka koczowali na lotnisku, dotrą wreszcie do swych hoteli.
Choć strajk się zakończył, to komplikacje, które spowodował jeszcze nie. By uniknąć dodatkowego chaosu wszystkie samoloty lecące na Baleary z Wielkiej Brytanii oraz Niemiec są opóźnione i to nawet do 50 godzin. Brytyjscy turyści koczują więc na lotniskach czekając na odlot swego samolotu. I tak na przykład ci, którzy mieli wylecieć na wakacje wczoraj po 22.00, muszą jeszcze poczekać przynajmniej do północy. Nie wiadomo natomiast, jak zakończyły się negocjacje płacowe kierowców z pracodawcami. Wcześniej informowano, że odrzucili oni wynegocjowaną przez związki zawodowe podwyżkę płac o 18 procent jako "zbyt małą", a w razie nie spełnienia ich żądań zagrozili nowym strajkiem za dwa tygodnie. Na proteście skorzystali kierowcy taksówek, wynajmowani przez starające się pomóc swym klientom biura podróży, zwłaszcza niemieckie. Brytyjskie i hiszpańskie były mniej aktywne w wynajmowaniu taksówek i dlatego ich klienci spędzali na lotnisku do czterech godzin.
rys. RMF
10:20