1. PUSTYNNA BURZA DZIEŃ PO DNIU
2. DŁUGIE CZEKANIE, SZYBKA WOJNA
3. OFIARY WOJNY
4. SYNDROM WOJNY W ZATOCE PERSKIEJ
5. PAMIĘTNIK IRACKIEGO PORUCZNIKA
6. FAKTY MAŁO ZNANE
7. KOALICJA ANTYIRACKA
8. IRAK DZIESIĘĆ LAT PO WOJNIE
Sierpień 1988 r. Po ośmiu latach krwawej wojny iracko-irańskiej wojny o kontrolę nad złożami ropy naftowej w Zatoce Perskiej ogłoszono zawieszenie broni. W ośmioletnim konflikcie Irak i Iran zmobilizowały przeciwko sobie wielomilionowe armie. Wojska irańskie wspierane były przez fanatycznych bojowników islamskich, wiernych ideałom rewolucji Chomeiniego. Wśród nich nie brakowało dzieci i kobiet. Z kolei Irak otrzymywał dużą pomoc finansową i wojskową od niechętnych Iranowi państw arabskich, takich jak Kuwejt czy Arabia Saudyjska oraz równolegle od Związku Radzieckiego i państw zachodnich. W tej wojnie nie było zwycięzców. Oba kraje były wyniszczone wojną. Dlatego wydawało się, że kolejna wojna w Zatoce Perskiej nie jest możliwa – tymczasem już dwa lata później region Zatoki przeżyje kolejny wstrząs. Jego konsekwencje odczuwalne są do dzisiaj.
Sierpień 1990 r. W ciągu kilku godzin armia iracka zajmuje całkowicie terytorium Kuwejtu, niewielkiego i ogromnie bogatego kraju. Kuwejt przestaje istnieć, parlament iracki ogłasza wcielenie terytorium sąsiada do Iraku. Rządząca w Kuwejcie rodzina Al-Sabbahów ucieka za granicę. Irakijczycy rozpoczynają rządy terroru w Kuwejcie. Świat jest zaszokowany. Przecież lata 90. miały być epoką pokoju, Nowego Światowego Porządku, jak chciał tego były prezydent USA George Bush (teraz należy koniecznie podkreślać George Bush senior). Stany Zjednoczone błyskawicznie budują koalicję kilkudziesięciu państw, wysyłają w region Zatoki Perskiej kilkusettysięczną armię i zapowiadają, że rozpoczną wojnę przeciw Irakowi, jeśli Kuwejt nie przestanie być okupowany.
Po raz pierwszy od zakończenia drugiej wojny światowej w 1945 r. w jednej koalicji znalazły się kraje, które do tej pory rywalizowały między sobą. Związek Radziecki pod rządami Gorbaczowa nie sprzeciwił się atakowi na Irak, amerykańskie działania wobec Iraku wsparła na przykład Syria, która przez kilkadziesiąt lat dążyła do osłabienia amerykańskiej pozycji na Bliskim Wschodzie oraz do likwidacji Izraela, głównego sojusznika USA. Chociaż kolejny konflikt w Zatoce Perskiej rozpoczął się w sierpniu 1990 r. wraz z atakiem wojsk irackiego dyktatora Saddama Hussajna na Kuwejt, to jednak faktyczne działania zbrojne w Zatoce rozpoczęły się 17 stycznia 1991 r. W nocy z 16 na 17 stycznia samoloty amerykańskie, brytyjskie, francuskie, saudyjskie i inne zaczęły wielotygodniowe bombardowanie irackich obiektów o znaczeniu strategicznym. Przewaga aliantów była miażdżąca – po kilku tygodniach nalotów ruszyła ofensywa lądowa, która w szybkim tempie doprowadziła do wyzwolenia Kuwejtu i faktycznej eliminacji większej części irackiego potencjału wojskowego. Zatrzymanie ofensywy przed zajęciem Bagdadu przez wojska koalicji oznaczało uratowanie dyktatorskich rządów Saddama Husajna i to pomimo tego, że w dwóch ważnych regionach Iraku wybuchły zbrojne powstania przeciwko dyktatorowi z Bagdadu. Żadne państwo świata nie przyszło jednak z bezpośrednią pomocą walczącym Kurdom i szyitom, których powstania na północy i południu kraju zostały ostatecznie stłumione. Dopiero później ONZ zakazała lotnictwu irackiemu wykonywania lotów bojowych nad strefami zamieszkałymi przez szyitów i Kurdów. Strefę zakazu lotów powołano do życia mając w pamięci, że jeszcze w 1988 r. Saddam wydał rozkaz użycia broni chemicznej przeciwko kurdyjskim obywatelom Iraku.
Sukces koalicji antyirackiej w działaniach zbrojnych przeciwko Irakowi w styczniu i w lutym 1991 r. był bezdyskusyjny. Nowoczesne uzbrojenie, doskonale wyposażone samoloty, precyzyjne pociski atakujące z powietrza udowodniły miażdżącą przewagę nad uzbrojeniem irackim. Większość uzbrojenia używanego przez koalicję była wyprodukowana na Zachodzie, większość uzbrojenia Iraku produkowana była w Związku Radzieckim i krajach socjalistycznych. Po upadku muru berlińskiego był to kolejny przekonywujący dowód na zwycięstwo zachodniego świata w zimnej wojnie. Rosyjscy stratedzy wojskowi do dzisiaj odczuwają skutki klęski Iraku, ponieważ zmuszeni są do uwzględnienia rezultatów wojny w Zatoce w planowaniu przyszłych strategii wojskowych Rosji i jej sojuszników. Wojna w Zatoce oznaczała także mikroskopijne wręcz straty własne dla sojuszników z koalicji. Liczba ofiar po stronie irackiej sięgała dziesiątków, a może setek tysięcy. Skala ofiar po stronie koalicji osiągnęła niespotykaną do tej pory w wojnach liczbę około 350 osób (według różnych źródeł). W zasadzie po raz pierwszy w historii zastosowano na szeroką skalę zasadę unikania niemal za wszelką cenę strat własnych w wojnie. Społeczeństwa demokratycznego Zachodu nie chciały się angażować w wojnę z Irakiem.
W wyniku wojny z Irakiem w pierwszych tygodniach 1991 r. powstała nowa doktryna wojenna: maksymalnie duże użycie sił powietrznych, zastosowanie najnowocześniejszych technologii podczas niszczenia przeciwnika, unikanie na ile to możliwe angażowania się w działania zbrojne na lądzie. Doświadczenia wojny w Zatoce Perskiej zostały dokładnie przeanalizowane i zastosowane w kolejnych wojnach, w których udział wzięły siły zbrojne czołowych państw zachodnich – w 1995 r. podczas bombardowań serbskich oddziałów i obiektów w Bośni-Hercegowinie oraz podczas bombardowań Jugosławii w związku z konfliktem w Kosowie. W obydwu wspomnianych konfliktach przewaga lotnictwa zachodniego nad serbskim i jugosłowiańskim lotnictwem była kolosalna. Masowe bombardowania, stosowane już podczas wojny w Zatoce przechyliły szalę zwycięstwa bez użycia sił lądowych.
Wojna w Zatoce, nazwana pierwszą wojną XXI w. oraz interwencje w byłej Jugosławii wprowadzają najpotężniejsze kraje świata w nową epokę historii wojskowości. Wyzwania nowej epoki streszczają się w dwóch zasadniczych pytaniach: po pierwsze, jak w przyszłości będzie wyglądać wojna z użyciem nie tyle precyzyjnych pocisków, najeżonych znakomitą elektroniką, ile w jaki sposób do walki wprowadzane będą wojska lądowe. Demokratyczne społeczeństwa nie są skłonne akceptować strat wśród własnych żołnierzy, z kolei nawet po zwycięstwie „z powietrza”, utrzymanie przewagi nad przeciwnikiem i utrzymanie pokoju wymaga wkroczenia wojsk lądowych – wycofanie wojsk z Iraku przez koalicję w lutym 1991 r. ocaliło rządy Saddama Hussajna i tym samym nie doprowadziło do usunięcia sprawcy ogromnych konfliktów zbrojnych, a z kolei wprowadzenie dobrze uzbrojonych i wyposażonych w prawo otwierania ognia do przeciwników porozumienia sił lądowych do Bośni i Kosowa umożliwia utrzymanie pokoju. Elementem tej debaty jest także dyskusja o rozwoju nowych technologii wojskowych, jak choćby kwestia budowy amerykańskiego systemu obrony antyrakietowej. Jeśli taki system zostanie zbudowany, na wzór reaganowskich „Wojen Gwiezdnych”, to będzie to właśnie kolejny etap w historii wojskowości XXI w. Po drugie, w „nowej” epoce konieczne będzie dokładne sprecyzowanie, w jakie konflikty bogate państwa świata będą się angażować, a w jakie nie. Dlaczego Zachód angażował się w konflikt w Kosowie, ale dlaczego pozostał bierny wobec ludobójstwa w Ruandzie czy masakr w Sierra Leone? Dlaczego Albańczycy z Kosowa dostali pomoc w walce z Serbią o samostanowienie, a podobnej pomocy nie otrzymają Tybetańczycy, prześladowani od pół wieku przez Chiny?
Na pewno częściowej odpowiedzi na te pytania możemy szukać analizując powody, które doprowadziły do wybuchu działań zbrojnych w Zatoce Perskiej 10 lat temu. Ameryka i inne państwa Zachodu będą angażować się tam, gdzie zagrożony będzie ich interes narodowy i gdzie przeciwnikiem nie będzie państwo posiadające broń nuklearną – możliwa jest więc interwencja przeciw Jugosławii czy Irakowi, ale niemożliwa przeciwko Rosji czy Chinom. Oprócz kwestii czysto militarnych, wojna w Zatoce była także gigantycznym doświadczeniem dla mediów, zwłaszcza telewizji. Był to konflikt oglądany na żywo przez telewidzów na całym świecie – i w tym sensie również dlatego telewizja otworzyła dla siebie nowe możliwości. Każda licząca się obecnie stacja telewizyjna i radiowa chce być na miejscu i transmitować na żywo relacje z wojen i konfliktów. Karykaturą tego zjawiska była interwencja amerykańska w Somalii – komandosi amerykańscy w momencie lądowania u wybrzeży Afryki zostali niemile zaskoczeni... Czym? Błyskiem fleszy i świateł telewizyjnych, które włączyli oczekujący na interwencję kamerzyści i dziennikarze największych sieci telewizyjnych.
tekst: Agnieszka Srokosz, Jacek Stawiski, Marcin Kotapka RMF FM Kraków. Zdjęcia: RMF FM i EPA