Co najmniej 15 osób zabitych i 30 rannych, w tym 10 ciężko – to bilans zamachu, do jakiego doszło w Hajfie na północy Izraela. Bomba eksplodowała w autobusie, na jednej z głównych ulic miasta. Siła eksplozji była ogromna – porozrzucała szczątki ofiar w promieniu kilkunastu metrów.
Gwałtowna eksplozja nastąpiła zaraz po tym, jak autobus odjechał z przystanku. Sprawcą był zamachowiec-samobójca. Według policyjnych ekspertów napastnik zdetonował co najmniej kilka kilogramów materiału wybuchowego, który ukrył pod ubraniem. Eksplozja była tak silna, że zerwała dach autobusu. Policja nie wyklucza, że terrorysta miał wspólnika.
Rzecznik premiera Izraela Ariela Szarona obawia się, że zamach w Hajfie to dopiero początek: Przypuszczam, że ten atak jest zwiastunem nowej fali terroru, nie tylko w Izraelu, ale również przeciwko Stanom Zjednoczonym, Wielkiej Brytanii i innym krajom Zachodu. Myślę, że nadszedł już czas, by świat się obudził, bo grozi mu rzeczywisty terroryzm, taki, z jakim my się zmagamy od 28 miesięcy.
Do zamachu przyznały się niemal równocześnie dwa ugrupowania: Hamas i Islamski Dżihad, które odrzucają wszelkie negocjacje z Izraelem.
Władze Autonomii Palestyńskiej potępiły samobójczy atak. Zdaniem ministra informacji Yassera Abeda Rabbo, zamach odciągnie tylko uwagę światowej opinii publicznej od tego, co się dzieje na terytoriach okupowanych przez Izraelczyków. Minister twierdzi, że w ostatnich dwóch miesiącach izraelska armia zabiła 150 palestyńskich cywilów.
Eksperci sądzą, że tym razem izraelska armia powstrzyma się od przeprowadzenia akcji odwetowej w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu Jordanu. Naciska na to Waszyngton, który chce uspokoić palestyńsko-izraelski konflikt przed spodziewanym uderzeniem na Irak.
Do ostatniego zamachu w Izraelu doszło pod koniec stycznia. Eksplodował wtedy ładunek, umieszczony na ośle. Żywa bomba została zdetonowana w momencie, gdy tuż obok przejeżdżał izraelski autokar, wiozący osadników żydowskich. Nikt z ludzi nie ucierpiał. W zamachu, do jakiego doszło 5 stycznia w Tel-Awiwie zginęło ponad 20 osób.
W czasie drugiej intifady (palestyńskiego powstania przeciwko Izraelowi), od końca września 2000 roku, zginęło już ok. 3 tys. osób, w tym ponad 2 tys. Palestyńczyków.
Foto: Archiwum RMF
17:30