Nie doszło do licytacji rosyjskiego statku „Gasgan”, którego załoga od 7 lat czeka na swoje pensje. Do sądu nie dotarły bowiem z Rosji potwierdzenia odbioru zawiadomień o przetargu. Na sprzedaż czeka stocznia, jej wierzyciele ale przede wszystkim rosyjska załoga.
Statek stoi w Stoczni Nauta, 8 osobowa załoga dogląda go i naprawia. Wszystko po to by odzyskać swoje pieniądze - około 90 tysięcy dolarów.
Stocznia wystawiła jednostkę na sprzedaż, bo jej armator spółka Ryb - Prom zbankrutowała i nie zapłaciła za postój. Tym, że nie doszło do licytacji rozczarowani byli wszyscy, ale przede wszystkim załoga. Zdaniem kapitana Nikołaja Gusina, im szybciej trawler zostanie sprzedany, tym lepiej.
Statek sprzedawany jest już jednak od kilku lat. Na pieniądze czeka nie tylko załoga, ale i liczni wierzyciele zadłużonej stoczni. Wszyscy są przekonani, że
to wina wadliwego polskiego prawa: Jest to jakieś nieporozumienie. Powinno się zmienić procedurę. Na zachodzie statek sprzedaje się w ciągu 3-5 miesięcy maksymalnie - mówi adwokat Zbigniew Szychowski, reprezentujący stocznię. Jak poinformował Szychowski, wyrażono zgodę na pobyt Rosjan na statku jeszcze przez miesiąc. Załoga chce zostać aż do skutku...