Możliwe, że tajemnicę zaginięcia ukraińskiego dziennikarza Georgija Gongadze rozwiążą wreszcie eksperci ze Stanów Zjednoczonych. Przyjechali oni właśnie do Kijowa, by przeprowadzić badania zmasakrowanego i pozbawionego głowy ciała, które znaleziono w listopadzie ubiegłego roku. Ekspertyzy porównawcze DNA przeprowadzali już Rosjanie i Niemcy, dały one jednak przeciwstawne wyniki.

Specjaliści rosyjscy uznali niemal na sto procent, że znalezione zwłoki to ciało Gongadze, niemieccy - wykluczyli taką możliwość. Amerykańskie badania mają wyjaśnić wszelkie wątpliwości. W składzie delegacji jest patolog z amerykańskich sił zbrojnych i ekspert FBI od DNA. Amerykanie część badań przeprowadzą w Kijowie, a potem z próbkami, wziętymi w obecności matki dziennikarza wrócą do domu. Adwokat matki Gongadze Andrij Fedur powiedział w środę, że nowa ekspertyza powinna dać odpowiedź na trzy pytania: czy "taraszczańskie ciało" należy do opozycyjnego dziennikarza Gongadze, który zniknął w centrum Kijowa we wrześniu ubiegłego roku, a jeśli tak, to jaka była przyczyna śmierci i kiedy nastąpił zgon.

Przeciwnicy prezydenta Leonida Kuczmy oskarżają go, że zlecił porwanie i zabójstwo Gongadze. Dowodem mają być tzw. taśmy majora Mykoły Melnyczenki - byłego ochraniarza Kuczmy, który twierdzi, że założył w jego gabinecie podsłuch. Jednak autentyczności tych taśm też do tej pory nie udowodniono. Tymczasem przedstawiciele organizacji Reporterzy bez granic poinformowali, że żona dziennikarza Myrosława Gongadze wraz z dwójką dzieci wyjechała do USA. Wcześniej, podobnie jak Melnyczenko, otrzymała azyl polityczny w tym kraju.

14:40