Jednorazowo 3 tys. zł dla gospodarstwa domowego - to nowy pomysł rządu na uratowanie Polaków przed drogim węglem. Dziś Rada Ministrów ma się zająć ustawą w tej sprawie.
Poprzednia ustawa - zakładająca dopłaty dla sprzedawców węgla - trafiła do kosza. Przedsiębiorcy nie chcieli współpracować z rządem, bo traciliby nawet półtora tysiąca złotych na każdej tonie sprzedanego węgla.
Zgodnie z nowym pomysłem dodatek będą mogły dostać gospodarstwa domowe, których źródłem ogrzewania są m.in. kotły na paliwo stałe, kominki, piece kaflowe, zasilane węglem kamiennym, brykietem lub pelletem, zawierającym co najmniej 85 proc. węgla.
Co ważne, system ogrzewania domu musi być zgłoszony w Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków. Bez tego dopłaty w wysokości 3 tys. zł nie będzie. Kiedy już dodatek zostanie przyznany, będzie zwolniony z podatku i wyłączony z egzekucji.
Szykowany dodatek węglowy ma być jednorazowy. Będzie można ubiegać się o niego do końca listopada.
To wiemy - nadal jest jednak sporo pytań, m.in. skąd wezmą się pieniądze na dodatek węglowy, czy obciąży on gminy, czy dostanie go każdy, czy może będzie kryterium dochodowe. Odpowiedzi poznamy najpewniej już dziś po południu po posiedzeniu rządu.
Jak ustalili dziennikarze RMF FM, rząd zaproponuje unieważnienie obowiązującej od tygodnia ustawy o tonie węgla za 996 zł. Zamiast tego prześle do parlamentu projekt ustawy o jednorazowym dodatku węglowym.
Problemem jest to, że poprzednia ustawa została po prostu pomyślana w zły sposób i nie zadziałała. Zakładała ona, że zwykły konsument ma płacić za tonę węgla tysiąc złotych, drugi tysiąc ma dopłacać państwo, a trzeci tysiąc skład węgla.
Z tym ostatnim był kłopot. Przedsiębiorcy nie chcieli na każdej tonie węgla tracić, więc do programu nie przystąpili. W efekcie ludzie dalej nie mogli kupić węgla.
Stąd nowy pomysł zakładający przekazanie nam 3 tys. zł. Co - w obecnych warunkach rynkowych - pozwoli kupić jedną tonę węgla. A do ogrzania zimą domu potrzeba przeciętnie od 3 do 5 ton. Tego węgla nie ma. Nie mówiąc o tym, że kosztuje on trzy, cztery razy więcej niż przed rokiem.
Szykowany przez rząd dodatek węglowy w wysokości 3 tys. zł nie rozwiąże problemu dramatycznie rosnących kosztów ogrzania domu. Tak wynika z podliczenia tego, ile przeciętne gospodarstwo domowe wydaje na węgiel.
Nawet mimo szykowanego rządowego wsparcia przeciętna rodzina zapłaci za węgiel 3 razy więcej niż przed rokiem.
Przeciętne gospodarstwo domowe zużywa obecnie około 4 ton węgla rocznie. Rok temu zakup tego paliwa kosztował nieco ponad 3 tys. zł. Dziś to ponad 12 tys. zł.
Rachunek jest więc prosty. Nawet jeśli rząd przyzna ten dodatek wszystkim ogrzewanym węglem gospodarstwom domowym, to i tak roczny koszt ogrzania domu wzrośnie w ciągu roku z 3 do 9 tysięcy złotych.
Wielu osób więc dalej nie będzie stać na zapewnienie sobie ciepła. Nie mówiąc o tym, że szykowany dodatek nie rozwiąże problemu braku węgla w kraju.
Szykowany przez rząd dodatek węglowy może kosztować budżet państwa nawet 14 mld zł. To tyle ile rocznie wydajemy w Polsce na onkologię.
Wciąż bardzo dużo domów jest ogrzewanych węglem. Najaktualniejsze dane Głównego Urzędu Statystycznego - za 2020 rok - pokazują, że dla ponad 4,5 mln gospodarstw domowych węgiel wciąż jest podstawowym nośnikiem ogrzewania pomieszczeń.
Jeżeli na każde z tych gospodarstw pobrane zostanie 3 mln zł dodatku węglowego, to da nam to właśnie kwotę prawie 14 mld zł.
Ministerstwo klimatu szacuje, że obecnie faktyczna liczba domów ogrzewanych węglem jest nieco niższa - poniżej 4 milionów, ale nawet tak zaniżone dane wskazują na to, że w budżecie państwa trzeba znaleźć dodatkowe 11,5 mld zł.
A już od dawna pieniędzy rządowi brakuje. Zwłaszcza w świetle konfliktu z Komisją Europejską, który blokuje nam unijne pieniądze.
To samorządy mają być odpowiedzialne za wypłacanie nowego dodatku węglowego. Jak zauważa dziennikarz RMF FM Krzysztof Berenda, to będzie potężny problem dla samorządów. W Polsce mamy około 4 milionów domów i mieszkań ogrzewanych węglem. Trzeba się spodziewać, że wszyscy na raz zaczną składać wnioski papierowo, bo zapewne każdy szybko będzie chciał szybko dostać te 3 tys. zł i ustawi się w kolejce po węgiel na zimę. Może zabraknąć urzędników do szybkiej obsługi tych wniosków.
Drugi problem jest taki, że gminy będą musiały wypłacić nam te pieniądze i nie wiedzą, kiedy dostaną zwrot tych pieniędzy z budżetu państwa. A łącznie będą musiały wyasygnować na to nawet 14 mld zł.
Nowa ustawa węglowa może powiększyć inflację i sprawić, że węgiel podrożeje - przewiduje w RMF FM ekonomista i prezes Instytutu Jagiellońskiego Marcin Roszkowski. Jak podkreśla, będzie więcej pieniędzy na rynku, a zasoby węgla nie będą większe niż teraz. Jednak w czasie gigantycznego kryzysu, jaki teraz mamy, innego wyjścia nie widać - przekonuje Roszkowski w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Michałem Dobrołowiczem.
To jest element tymczasowy. Żaden rząd nie może kilku miliardów co roku ekstra wydawać na węgiel dla gospodarstw domowych. Wiele kryzysów się po prostu na siebie nałożyło. Za rok dla gospodarstw domowych na pewno będzie łatwiej, bo będzie prościej jeżeli chodzi o dostosowanie logistyki - z Afryki, z Ameryki Płd., z Australii - dodaje Roszkowski.
Najbliższe miesiące - zdaniem ekspertów - powinny być wykorzystane na przygotowanie portów do odbierania węgla właśnie z tych krajów, by za rok można go było sprowadzać do Polski łatwiej.