Lepiej, żeby w tym kształcie projekt nie trafił na biurko Andrzeja Dudy. To nie jest dobre rozwiązanie - tak o likwidacji 30-krotności składki ZUS mówi prezydencki minister, Andrzej Dera. W środę do Sejmu trafił projekt PiS, według którego najlepiej zarabiający płaciliby składki niezależnie od tego, ile zarabiają. Teraz obowiązuje limit - 142 tysiące złotych rocznie.
W tym kształcie, który jest w tej chwili wniesiony, nie ma pełnej akceptacji w tej chwili pana prezydenta na to - mówi minister Dera o projekcie likwidacji trzydziestokrotności, wniesionym przez PiS.
Słowa ministra Dery, to jednak jeszcze nie zapowiedź veta. Minister mówi jedynie, że prezydent poważnie bierze pod uwagę opinie, zwłaszcza ekspertów i przedsiębiorców, którzy twierdzą że proste zniesienie limitów będzie w przyszłości oznaczać konieczność wypłaty bardzo wysokich emerytur, a co z a tym idzie - kłopoty ZUS-u.
Jesteśmy gotowi do rozmów - mówi rzecznik rządku Piotr Müller, ale sugeruje, że rząd głębokich zmian w projekcie nie chce. Na tym etapie nie wykluczam, że jakieś zmiany w tym projekcie będą, aczkolwiek jesteśmy zwolennikami, a by ten projekt przeszedł w obecnej wersji - komentuje.
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Müller: Trzeba by zmodyfikować budżet, jeśli nie przejdzie projekt o 30-krotności ZUS
Przeciwnikiem likwidacji tego limitu jest wicepremier Jarosław Gowin. Uważa on, że likwidacja 30-krotności oznaczałaby realne podniesienie podatków dla wolnych zawodów i dla najwyżej wykwalifikowanych specjalistów. To jego zdaniem spowodowałoby kolejną emigrację.
Stanisław Karczewski pytany w Onecie o to, czy PiS chce przekonać Gowina do projektu mówił: Będziemy na pewno prowadzili dialog. Będziemy rozmawiać. Jeśli chodzi o 30-krotność było zapisane w budżecie. Czyli musimy to zrobić, złożyć taki projekt. To jest wymóg, bo to jest w budżecie - dodał Karczewski.
Zmian w projekcie chce także Lewica, która rozważa poparcie PiS-owskiego projektu. Stawia jednak warunek - np. ustanowienie emerytury maksymalnie.
Faktycznie stanowisko pana premiera Gowina i jego otoczenia ws. 30-krotności jest bardzo mocne -przyznawał w Porannej rozmowie w RMF FM wicerzecznik PiS Radosław Fogiel. My w tym momencie nie zamierzamy się z tego wycofywać. Liczymy, że uda się przekonać kolegów z Porozumienia - dodawał gość Roberta Mazurka. Szliśmy z jednej listy, z jednym programem. Nie bardzo sobie wyobrażam sytuację, w której część naszych - klubu PiS - posłów zaczyna negować (nasze projekty - przyp. red.) - zauważył Fogiel.
Dopytywany, co się stanie, jeśli posłowie Porozumienia jednak nie zagłosują za tym projektem, wicerzecznik PiS stwierdził: Liczymy, że te brakujące głosy znajdą się w innych miejscach sali sejmowej. Fogiel całą sprawę skwitował określeniem "drobne niesnaski".
Regulacja zakłada, że od 2020 roku składka na ubezpieczenia emerytalne i rentowe będzie odprowadzana od całości przychodu. Zniesienie 30-krotności ma przynieść wzrost wpływów do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oszacowany na 7,1 mld zł.
Oszacowano, że zarobki wyższe niż 30-krotność przeciętnego wynagrodzenia osiąga około 370 tys. osób w Polsce.
Jak podkreślono, wysokość emerytury jest ściśle powiązana z wysokością odprowadzanych składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe. Im wyższa kwota odprowadzanych składek i im dłuższy okres zatrudnienia, tym wysokość świadczenia jest wyższa. Stąd też zniesienie limitu wysokości podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe bezpośrednio będzie wpływać na wysokość otrzymywanej w przyszłości emerytury - wskazano.