Szacunki dotyczące rachunków za energię w 2024 r. wskazują, że odejście od mrożenia cen energii może przynieść nam ich skokowy wzrost, nawet o 70 proc. Urząd Regulacji Energetyki czeka na wnioski taryfowe firm - informuje "Rzeczpospolita".
Gazeta zauważa, że "na niecałe cztery miesiące przed końcem roku rozpoczynają się pierwsze przymiarki do prognoz cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych od przyszłego roku".
"Niewiadomą jest, czy rząd zdecyduje się na kolejne powszechne mrożenie cen energii, czy jednak bardziej punktowe rozwiązania. Forum Energii szacuje, że wzrost cen energii może wynieść rok do roku nawet 70 proc. - przy założeniu braku jakichkolwiek mechanizmów osłonowych. Czy taki poziom wzrostu cen energii jest realny? Pozostali eksperci przypominają, że każdorazowy wzrost cen energii musi zostać zatwierdzony przez Urząd Regulacji Energetyki" - czytamy.
Jak podkreśla dziennik, "zgodnie z szacunkami Forum Energii - na bazie wycen długoterminowych kontraktów giełdowych na Towarowej Giełdzie Energii na dostawę energii elektrycznej w 2024 r. - jeżeli znikną dotychczasowe formy wsparcia, cena prądu płacona przez przeciętne gospodarstwo domowe może być wyższa o 70 proc. względem obecnego, zamrożonego poziomu". "Jej wartość pochodzi z 2022 r. i wynosi ok. 414 zł za MWh (wysokość taryfy zatwierdzonej przez prezesa URE)" - wyjaśnia.
Jeśli w przyszłym roku nie będzie tarcz solidarnościowych czy mrożenia cen energii i wróci VAT na energię, sumarycznie jej cena wzrośnie o 70 proc. względem tej, którą płacimy obecnie - wyjaśnia dr Aleksandra Gawlikowska-Fyk, analityczka Forum Energii.
Wskazuje ona, że ta wartość może się zmienić, bo wysokość opłaty dystrybucyjnej, będącej składową naszego rachunku za energię, zostanie dopiero zatwierdzona przez URE. Ekspertka przyznaje, że ceny energii na giełdzie faktycznie spadają w tym roku względem 2022 r.