Dobra wiadomość dla sympatyków schroniska Samotnia imienia Waldemara Siemaszki nad Małym Stawem w Karkonoszach. Na razie przedłużono umowę dzierżawy rodzinie Siemaszków. Nie tak dawno zawisło nad nią widmo wyprowadzki w połowie września, po blisko 60 latach prowadzenia obiektu.
Długoletni dzierżawcy mogą zostać w Samotni do 15 maja 2024 roku. Jest o tym mowa w aneksie do umowy dzierżawy, który został podpisany przez spółkę Sudeckie Hotele i Schroniska PTTK oraz rodzinę Siemaszków. Magdalena Arcimowicz - prowadząca schronisko wspólnie z mamą - nie kryje z tego powodu radości.
Cieszę się bardzo. Jestem ogromnie wdzięczna wszystkim ludziom, którzy nas poparli. Jestem też bardzo wdzięczna prezesowi zarządu głównego PTTK Jerzemu Kapłonowi, bo rozmawiał z nami jak z równorzędnym partnerem - podkreśla Arcimowicz.
Po tym jak Siemaszkom po latach prowadzenia Samotni nie przedłużono umowy dzierżawy, pod petycją w ich obronie podpisało się ponad 45 i pół tysiąca osób.
Dziś już wiadomo, że rodzina na razie zostaje. Robi zapasy, przygotowuje się do zimy i czeka na gości. Jak przyznaje Magdalena Arcimowicz, chcą teraz z mamą odpocząć od zamieszania związanego ze Schroniskiem.
Na początku Siemaszków poinformowano, że nie zostanie im przedłużona umowa dzierżawy i w połowie września mają opuścić schronisko. Potem został ogłoszony konkurs na dzierżawę.
Oferta rodziny została odrzucona, ale złożono ją ponownie. Ostatecznie żadna z ofert nie spełniła wymagań stawianych przez spółkę Sudecki Hotele i Schroniska PTTK. Konkurs więc unieważniono.
Siemaszkowie podpisali jednak aneks do umowy dzierżawy na kolejnych osiem miesięcy, a w tym czasie ma być rozpisany nowy konkurs.
Chciałbym, żeby to się odbyło w spokoju. Żeby wybrać najbardziej korzystną dla PTTK ofertę. Tamte oferty złożone w poprzednim konkursie nie uzyskały akceptacji walnego zgromadzenia. Zarząd spółki zobowiązano do nowego konkursu. Może bardziej tam sprecyzuje oczekiwania inwestycyjne. O to apelowaliśmy. Aby te deklaracje potencjalnych oferentów były bardziej porównywalne - powiedział Jerzy Kapłon, prezes zarządu głównego Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego.
PTTK cierpi na brak środków inwestycyjnych. Przy braku wsparcia ze strony państwa powoduje to, że musimy sięgać też do kieszenie dzierżawców - dodał prezes.