Pieniądze, które pacjent wyda w ciągu roku na dobrowolne ubezpieczenie zdrowotne, będzie mógł odliczyć od dochodu – to jedno z podstawowych założeń ustawy przygotowywanej przez Ewę Kopacz. Jak jednak sprawdziła reporterka RMF FM Kamila Biedrzycka, zapowiedź ulgi podatkowej to niezły, ale jedyny konkret resortu zdrowia.
Na nową ustawę czekamy już od stycznia. Ministerstwo zdrowia zapowiadało atrakcyjne dla pacjentów rozwiązania, ale z pomysłów pozostało niewiele. Dziennikarka RMF FM próbowała się dowiedzieć, ile podatnicy zapłacą za ubezpieczenie i co w jego ramach będzie się im należało. To nie pytanie do ministra zdrowia. Minister zdrowia otwiera rynek - powiedziała Ewa Kopacz.
Te słowa oznaczają, że resort zdrowia nie będzie miał żadnego wpływu na ofertę ubezpieczenia. W zależności od pakietu mają one kosztować od kilku do kilkunastu złotych miesięcznie i zapewnić szybszy dostęp do świadczeń. Wiadomo już, że dodatkowe ubezpieczenia nie będą przeznaczone dla osób starszych i przewlekle chorych. My chcemy dzisiaj ściągać do tych ubezpieczycieli przede wszystkim tych, którzy korzystają z niepublicznej służby zdrowia, czyli chodzą swoją ścieżką - zaznaczyła Kopacz.
Założenia ustawy nie były na razie konsultowane ani z prezydentem, ani z opozycją. Na odliczanie kwoty ubezpieczenia od dochodów z pewnością nie zgodzi się minister finansów. Wygląda więc na to, że resort zdrowia przygotował kolejny nieprzemyślany projekt, którego szanse na powodzenie są praktycznie żadne.