Właśnie teraz potrzebują pomocy człowieka. Zanim zapadną w sen zimowy, jeże wpadają pod koła samochodów lub padają ofiarą psów i kotów. Do szczecińskiej fundacji „Dzika Ostoja” trafiło już kilkanaście jeży, cały czas przynoszone są kolejne.
Większość to młode jeże, urodzone na początku września. Są za małe, żeby przeżyć zimę. Nie mają tkanki tłuszczowej, jeśli teraz zahibernują, już się nie obudzą - wyjaśnia Marzena Białowolska, która odkarmia jeżyki.
Wszystkie dostały imiona. Jest Karolinka, Kasia, Ziutek, Kulka, Nochalek, Smrodek i Pinio.
Opieka nad jeżami nie należy do najłatwiejszych. Muszą zjeść przynajmniej jeden duży posiłek dziennie. Można im dawać drób, najlepiej serca drobiowe pokrojone drobno. Uwielbiają też robaki, drewnojady i ślimaki. Nadaje się też karma dla kota.
W żadnym wypadku nie jedzą wieprzowiny, jabłek i innych owoców. Cały czas się z tym spotykamy, gdy idziemy na lekcję do przedszkola, dzieci mówią, że jeże jedzą jabłka. Trudno wytłumaczyć, że rysunek sprzed lat z rzeczywistością nie ma nic wspólnego - mówi Marzena Białowolska.
Jeże muszą być trzymane w cieple. Niestety, nie dość, że aktywne są zwłaszcza w nocy, to nie należą do najbardziej czystych stworzeń.
Dlatego najlepiej pomocy dla jeża poszukać u specjalistów. Weterynarze lub strażnicy gminni powinni mieć kontakt do profesjonalnego ośrodka, który jeżami zajmie się jak należy. A wiosną wypuści je na wolność.
(j.)